Więcej

Nasza odlotowa wyprawa rowerowa!

Dziś mieliśmy przyjemność wypróbować zakupioną na wyjazd przyczepkę rowerową, o której wspominałam Wam w relacji z wakacji. Do tej pory używaliśmy jej tylko jako pewnego rodzaju wózka dla dziewczyn.


Powiem Wam, że ten wynalazek jest super! Polecam nie tylko dla dwójki dzieci, ale również dla jednego malucha. 






Jest bezpieczna, dziecko siedzi stabilnie, zapięte jest pasami. Pod ręką jest miejsce na jakieś przekąski, czy też picie, a z tyłu kieszonka, w którą można włożyć np.jakąś bluzę, gdyby zrobiło się zimno, chusteczki, nasze rzeczy.

Mąż stwierdził, że przyczepkę prowadzi się dość łatwo i sprawnie. Możecie wierzyć lub nie, ale jest on osobą prawdomówną, więc można mu zaufać 😉 Oczywiście trochę kondycji trzeba mieć, w końcu ciągnie się przyczepkę ważącą ileś tam + dwójkę dzieci.

Jeżeli wolicie siodełko dla dziecka, polecam Wam firmę Hamax. Porządnie wykonane, bezpieczne dla dziecka foteliki, przygotowane z myślą o różnych potrzebach. 


My wybraliśmy takie, które ma regulowane oparcie. Dzięki temu dziecko spokojnie może spać, a my cieszymy się urokami wyprawy 🙂 Jeśli dziecko siedzi już w miarę stabilnie, ale jeszcze nie chodzi, nie przejmujcie się. Fotelik jest przystosowany również dla  takich maluszków. 

Podsumowując, wycieczka się udała. Nie zabrakło również wizyty w sklepiku i zakupu małego lodzika 🙂 (koniecznie truskawkowego!)


4 komentarze

  • Hephalump

    @izzy
    Witam
    Ten post przypomniał mi o potrzebie nauczenia sześciolatki jazdy na rowerze. Starsza córka (10 lat) ma talent do sportu i zabaw ruchowych, rower, rolki, deskorolka – potrafi śmigać albo chwyta w mig. Młodsza natomiast szybko rezygnuje gdy okazuje się, że zabawa wymaga nauki i wysiłku. Ale i ją udało się już nauczyć zimą zjeżdżać na nartach, a wiosną zaczęła jeździć na hulajnodze.
    Za wszelkie sugestie jak pomóc sześciolatce w nauce jazdy na rowerze będę wdzięczny.
    Pozdr
    M

    • izzy

      Oj, nie wiem czy będę mogła pomóc (starsza dopiero zaczęła dostawać do pedałów 😉 ale mam kilka pomysłów, które będę chciała wykorzystać w przyszłości. Może coś się przyda 🙂
      Wydaje mi się, że najważniejsze, żeby sama chciała się nauczyć, wiadomo, nic na siłę. Podejrzewam, że bardzo by chciała (widząc, jak radzi sobie siostra), ale może się boi porażki? Na pewno warto ją nagradzać za każdy, nawet najmniejszy sukces.
      Żeby zachęcić córkę, może razem wybierzecie rowerek? Niech będzie w jej ulubionym kolorze, może dobierzecie fajne dodatki do tego.
      Na wyprawy wybierałabym się w jakieś konkretne miejsca, tak, żeby córcia miała motywację ( u nas to działa np. na spacerze starsza mówi, że bolą ją nogi, ale jak mówię, że idziemy na lodziki to jakoś zaraz dostaje dodatkowej energii 😉 W Waszym przypadku nie mówimy oczywiście o fizycznym aspekcie a raczej przełamaniu się do podejmowania trudu, który być może wiele razy zakończy się porażką.
      Można też jej zrobić jakąś tablicę osiągnięć i wyznaczyć jakieś "malutkie kamienie milowe" Za ich zdobycie może dostać medal (np. własnej roboty)
      Można też kupić takie małe kółeczka, które zapewnią stabilność i dzięki temu córcia poczuje się pewniej, przynajmniej na początku.

      To tyle co podpowiada mi instynkt 🙂 Może coś się przyda.

      Pozdrawiam serdecznie.

  • tygrysimy

    My bardzo lubimy rowery, choć ostatnio czasu jakby mniej. Korzystamy z takiego samego fotelika. tygrys najbardziej lubi bujanie 🙂 Sam jeszcze nie jeździ. Najchętniej prowadza rowerki.

    • izzy

      Nasza ma rowerek bardziej przystosowany okazuje się do wożenia dziecka, bo niestety jest już zbyt niewygodny do jazdy samemu, zwłaszcza gdy ledwo co dostaje do pedałów. Chyba musimy pomyśleć o jakimś nowym, choć wiadomo na dłuższe wyprawy i tak nie da rady jeszcze jechać sama.
      Na pewno latem będziecie mieć więcej czasu na wypady rowerowe 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.