Więcej

Cukierek, albo psikus.


Muszę lubić Halloween. Po prostu muszę. Dlaczego? A no choćby ze względu na swoją pracę. Na zajęciach z dziećmi zdarza mi się bawić w Kubę Rozpruwacza i wyciągać wnętrzności z dyni, by zrobić z niej pewnego pana o imieniu Jack O’Lantern, a na zajęciach z dorosłymi uczymy się choćby tego skąd w ogóle wzięło się to święto. No właśnie. A czy wy wiecie co tak naprawdę kryje się pod tą nazwą?





Halloween sięga czasów celtyckiego święta Samhain, które to oznaczało zakończenie okresu żniw i początek zimy. W czasie Samhain, Celtowie przebierali się, by odstraszyć duchy i chronić swoją ziemię przed nadchodzącą zimą. Rolnicy wierzyli bowiem, że nastał dzień, w którym powstaną one ze swoich grobów.

W VIII wieku, Chrześcijanie pragnęli zmienić to pogańskie święto, dlatego też papież Grzegorz III ogłosił 1listopada Dniem Wszystkich Świętych, natomiast dzień przed, Wigilią Dnia Wszystkich Świętych (All Hollow’s Eve)

W Średniowieczu, dzieci i biedni ludzie chodzili od domu do domu, prosząc o wsparcie pieniężne lub jedzenie (tzw.soul cakes) w zamian za modlitwę za osobę, która otworzyła drzwi. Ludzie również sami zostawiali jedzenie i picie przed swoimi domami, mając nadzieję, że duchy błądzące po ziemi, zabiorą je i zostawią domostwo w spokoju. Według legendy, jeżeli proszący o jedzenie lub duchy, nie znalazły nic przed domem, płatały domownikom figla.

To dało początek dzisiejszej tradycji odwiedzania domów i zbierania słodyczy tzw. cukierek albo psikus.

Tradycje dzisiejszego Halloween przybyły do Ameryki w XIX wieku wraz z napływem Irlandzkich imigrantów. Sztuka rzeźbienia i ozdabiania latarni z dyni jest irlandzkim zwyczajem, upamiętniającym dusze znajdujące się w czyśćcu.

 


Legenda głosi, że Skąpy Jack błąkał się po ziemi, nie mogąc wejść ani do nieba ani do piekła. Jedyne co posiadał to kawałek żarzącego węgla w wydrążonej rzepie, by oświetlała mu drogę. Ze względu na łatwość rzeźbienia, to właśnie dynie przyjęły się jako te warzywa, które obecnie są wykorzystywane do tworzenia różnorodnych lampionów.



Halloween, które jest najprawdopodobniej skróconą nazwą od All Hollows’ Eve, jest świętem, które urosło do rangi międzynarodowej. Dziś, 31 października 2017r ponad 179 milionów Amerykanów planuje wziąć udział w obchodach!

A wy? Jaki macie stosunek do tego święta? Czy to dobrze, że przyjmujemy tradycje innych zamiast pielęgnować swoje?

Z doświadczenia powiem wam, że dzieci i młodsze pokolenie lubią to święto. Bez żadnych podtekstów, jest to po prostu kolejna okazja do radosnej zabawy. My również mamy zamiar wydrążyć dziś jedną z dyń i zrobić Jacka O’Lanterna, choć mamy już przykazane, że ma on być uśmiechnięty (tak zażyczyła sobie starsza córka) A co tam, niech się uśmiecha!


6 komentarzy

  • Lady Makbet

    Przyznaję,że ja mam problem z Halloween. Denerwuje mnie ta nachalna komercja, kiczowate plastikowe dekoracje w sklepach i inne cuda, których głównym celem jest sięganie do naszych portfeli. Oczywiście podobnego kiczu mnóstwo jest także choćby z okazji Bożego Narodzenia, ale tam raczej (moim zdaniem) jest on odpowiedzią na potrzeby konsumentów, niż tworzeniem na siłę nowych, obcych naszym zwyczajom. Przeszkadza mi też, że do lamusa (w większości regionów) odeszli nasi tradycyjni kolędnicy; nie potrafię zrozumieć, dlaczego chodzenie po domach w okresie Bożego Narodzenia, także przecież w przebraniach śmierci czy diabła, to "wiocha" i "żenada", a robienie tego samego w Halloween jest fajne. Czyżby tylko dlatego, że przyszło z zagranicy?
    Staram się natomiast zachować otwarty umysł, rozumiem, że to, co dla mnie jest dziwactwem, dla młodego pokolenia może już nim nie być. Jeśli ten zwyczaj rozgości się w Polsce na dobre, to trudno. Jeżeli Księżniczka będzie kiedyś chciała się przebrać i chodzić po cukierki, to na pewno jej nie zabronię. Przyznaję też, że własnoręcznie wykonane dyniowe dekoracje wyglądają naprawdę świetnie.

  • Pankracja

    Na dzień dzisiejszy nasze obchodzenie Halloween ogranicza się do robienia dyń (co było widać na moim blogu :-)). Przy czym jest to święto w sumie podobne do Walentynek – też obce, z kiczowatą otoczką i masą ludzi gotowych się bawić. Więc – czemu nie?

    • izzy

      A no właśnie. Nie jest to nasze święto, więc nie podchodzimy do tego poważnie a jeśli można razem się bawić w tym dniu i wyczarować takie cuda z dyni jak wy wyczarowaliście to czemu nie 🙂

  • izzy

    No właśnie. Powiem Wam, że ja chyba już się niestety przyzwyczaiłam do tego, że w sklepach jest tak dużo różnego rodzaju kiczu, że nie zwracam na niego uwagi. Halloween, czy Walentynki są, bo są, jest to okazja, by kupić sobie coś dobrego (i nie mieć wyrzutów sumienia ;)) albo spędzić czas na fajnej zabawie. Kto nie widział dyni Pankracji to szczerze polecam! Jest cudna! ( i żeby nie było, że się podlizuję, czy coś)
    Mnie się wydaje, że u nas po prostu mało kultywuje się tradycje. Ja nie pamiętam, żeby u nas w mieście chodzili Kolędnicy, choć takową tradycję oczywiście znam. Może bardziej na wsiach przywiązywało się do tego więcej uwagi?
    Tak samo wiele innych tradycji, które kiedyś wydawały się super zabawą odchodzi do lamusa np. Lany Poniedziałek. Nawet w blokach zawsze chłopaki brali wiadra i czekali na dziewczyny. Teraz już najwidoczniej nie jest to zbyt ciekawe dla nich.

    Ja bym Kolędników nie porównywała do Halloween, które według mnie stało się popularne, ponieważ jest bardziej atrakcyjne dla młodego pokolenia, niż kojarzenie tego święta tylko z grobami. Z USA przyszło to, co wydawało się fajniejsze
    Dużo zależy od nas, dorosłych. Myślę, że warto byłoby wskrzesić pewne tradycje i zabawy, tak, żeby ci kolędnicy stali się "cool" Może to nie jest tak, że dzieci się tego wstydzą, ale po prostu nikt ich nie nauczył się w ten sposób bawić??? Tak gdybam…

    pzdr.

  • Lady Makbet

    Izzy, na pewno dla młodzieży Halloween jest bardziej atrakcyjne, choćby dlatego, co napisałaś w kolejnym wpisie. Nie umiemy promować (ani, jak zauważyłaś, sprzedawać) tego, co nasze. Ostatnio podczas dyskusji o Halloween na lekcji jedna z uczennic powiedziała, że nie kultywuje polskich tradycji, bo są "drętwe". Na moje pytanie, o jakie tradycje jej chodzi, wymieniła… Wszystkich Świętych i chodzenie pod pomnik 11 listopada. I koniec! Nie pomyślała nie tylko o tych wspomnianych kolędnikach, ale też chociażby o andrzejkach, lanym poniedziałku ani nocy świętojańskiej. Trudno się dziwić, że młodzież chłonie wszystko to, co "zagramaniczne", skoro my nie przekazujemy szacunku do własnego dziedzictwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.