Adopcja,  Psychologia,  Więcej

Siła dopalaczy. Historia prawdziwa.

O narkotykach można powiedzieć, że wiem sporo. Czytałam książki, oglądałam filmy, w szkole mieliśmy pogadanki na ten temat. Dopalacze to jednak coś nowego, coś, co wbrew pozorom wcale nie ustępuje działaniu najsilniejszych środków. Co jakiś czas więc słyszymy, że gdzieś ktoś został aresztowany za posiadanie lub produkcję, albo stał się ich ofiarą. Ponieważ nigdy nie miałam bezpośredniej styczności z jakimikolwiek zakazanymi substancjami, takie informacje przyznaję trafiały do mnie na chwilę, nie zgłębiałam za bardzo tego tematu. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wielką moc mają dopalacze i jak wielkie spustoszenie mogą wywołać w organizmie. Chciałabym dziś podzielić się z wami wydarzeniami, które miały miejsce całkiem niedawno, bo w wakacje. Po raz pierwszy w życiu mam namacalny dowód, że wszystko to, o czym się mówi, o działaniu dopalaczy na ludzki mózg jest najprawdziwszą prawdą. I choć cała historia nie dotyczy mnie, tylko bliskiego znajomego, to jest dla mnie wstrząsająca. 

Czym w ogóle są dopalacze?

“Dopalacze” – czyli nowe narkotyki – to produkty o zróżnicowanym składzie, które łączy jedna wspólna cecha: zawierają substancje psychoaktywne działające na układ nerwowy człowieka w podobny sposób do dotychczas znanych narkotyków. Substancje te są zarówno produkowane przez człowieka, jak i pozyskiwane z roślin i zawierają niezwykle groźne substancje dla zdrowia i życia. Podobnie jak w przypadku papierosów, na których widnieje wyraźna informacja o zagrożeniu, i tu również zobaczycie napis: “Produkt nie jest przeznaczony do spożycia”. Cóż z tego, skoro właśnie z taką intencją jest sprzedawany. 

W grupie dopalaczy znajdują się substancje o różnym działaniu, które możemy podzielić na trzy typy: 
1) o działaniu pobudzającym
2) o działaniu halucynogennym 
3) o działaniu reklamowanym jako zbliżony do marihuany

Większość dopalaczy już w niewielkich dawkach działa na ośrodkowy układ nerwowy (czyli na mózg). Dlatego bardzo łatwo można je przedawkować, co prowadzi do poważnych konsekwencji dla zdrowia fizycznego i psychicznego, a nawet śmierci.

To wydarzyło się naprawdę

Mój kolega Jarek, spędzał kilka dni nad polskim morzem. Pewnego wieczoru, postanowił posiedzieć chwilę w barze, podczas gdy reszta grupy powróciła do swoich pokoi. I tu chciałabym przybliżyć wam postać mojego kolegi, żeby nikt nie myślał, że to alkoholik, czy jakiś tam bandyta. Jarek to bardzo spokojny i zrównoważony człowiek, odnoszący się z ogromnym szacunkiem do innych, szczególnie do kobiet. Ma swoją firmę, jest lubiany i ceniony wśród przyjaciół i współpracowników. Charakterystyka ta jest o tyle ważna, że pomaga w zrozumieniu  dalszych wydarzeń, które miały nastąpić tego feralnego dnia. 
Do pokoju Jarek nigdy nie wrócił. Zrozpaczeni znajomi zaczęli go szukać, ale niestety bezskutecznie. Na stoliku został telefon komórkowy i dokumenty, nie mieli więc żadnego z nim kontaktu, ani informacji, czy coś się ewentualnie wydarzyło. Podejrzewali, że być może się upił i nie był w stanie wrócić do domu, choć trudno było w to uwierzyć, biorąc pod uwagę jaki jest oraz to w jakim był stanie przy pożegnaniu. Następnego dnia, dowiedzieli się, że Jarek został aresztowany.


Nikt do końca nie wie jak wyglądał tamten wieczór w barze. Sam Jarek ma ogromną lukę w pamięci i nie jest w stanie niczego odtworzyć. Policja twierdzi, że nigdy wcześniej, nawet aresztując różnego rodzaju chuliganów, nie miała do czynienia z tak agresywnym człowiekiem. Gołymi rękami wybił witrynę sklepową, raniąc się przy tym w kilku miejscach, ale nie można mu było udzielić pomocy, ze względu na stawiany przez niego opór.  W głowie uroił sobie, że jest gangsterem z Warszawy i wszystkich pozabija, a wybił szybę tylko dlatego, że, jak twierdził, wewnątrz gwałcą jego partnerkę. Halucynacje były dla niego tak realne i tak silne, że bronił się jak tylko mógł, by go stamtąd nie zabrano. Pobił policjanta, złamał mu nogę, do tego zaatakował personel medyczny próbujący mu pomóc. Kilka osób doznało poważnych obrażeń. W końcu Jarek został zakuty w kajdanki niczym przestępca i zamknięty w izolatce, ze względu na swoją agresję i możliwość okaleczenia siebie lub innych. Jak wynika z relacji policji, Jarek zachowywał się jak dzikie zwierzę w klatce, które próbuje się uwolnić za wszelką cenę. 

Po 24h pobytu w celi, Jarek odzyskał świadomość i nie rozumiał co właściwie robi i gdzie jest. Podobno wyglądał tragicznie. Zaczął współpracować z policją, by ustalić, co też takiego mogło się wydarzyć. Tu na pewno wielkie ukłony należą się policjantom, którzy widząc, że mają do czynienia z normalnym człowiekiem, postanowili pomóc mu ustalić prawdę. Analizując wszelkie informacje i zachowanie, są niemal 100% pewni, że Jarkowi podano jakiś środek z grupy dopalaczy. Po alkoholu bowiem, człowiek nie jest aż 24h w równym stopniu agresywny i nie ma halucynacji. Niestety, cokolwiek to było, po takim czasie jest już nie do wykrycia.

Adopcyjne dylematy. 

W czasie szkolenia uczulano nas na biologiczną przeszłość naszych dzieci. Zwracano uwagę na alkohol, narkotyki, czy traumę. Rozmawiałam niedawno z naszą panią z ośrodka, która stwierdziła, że dopalacze to dla nich ogromny problem. To co wiemy o pochodzeniu naszych dzieci to informacje jakie przekaże nam ośrodek, a temu matka biologiczna dziecka. Podczas gdy narkomance rodzącej dziecko trudno jest ukryć swój nałóg, osoba przyjmująca sporadycznie dopalacze może ten fakt zataić. Jest to ogromne wyzwanie nie tylko dla pracowników ośrodka, ale również dla lekarzy, by nie przegapić nawet najmniejszej niepokojącej oznaki. Jeżeli matka przyjmowała coś w ciąży, ma to przecież ogromne znaczenie dla zdrowia jej dopiero co narodzonego dziecka.

Podsumowanie.

Historia, którą wam opowiedziałam wydarzyła się naprawdę. Zupełnie przypadkiem. Jednorazowo. Ale ten jeden raz mógł zniszczyć czyjeś życie na zawsze. Bo załóżmy, że Jarek zamiast tego co miało miejsce, trafiłby na grupę agresywnych nastolatków. Myślę, że dziś mogłoby go już z nami nie być. 
Wyraził skruchę i napisał oficjalne przeprosiny na posterunek policji oraz do szpitala, z którego przyjechali na interwencję ratownicy medyczni. Zapłacił za rozbitą szybę, przeprosił właścicieli sklepu i kupił kwiaty. Wycofali pozew. Jedyne, czego nie da się cofnąć, to sprawa za napaść na policjanta na służbie. Policjanci są jednak dobrej myśli, że jego postawa będzie okolicznością łagodzącą. To chyba nie tak źle biorąc pod uwagę jak tragicznie mogło się to wszystko zakończyć. 

Dopalacze to nie przelewki. To poważna sprawa i teraz mam tego świadomość. Nie zgadzam się z opinią, że gdyby narkotyki i dopalacze były legalne, nie dochodziłoby do tragedii. Mamy przykład choćby Stanów Zjednoczonych, gdzie legalne posiadanie broni, co rusz prowadzi do jej niewłaściwego użycia, a co za tym idzie czyjejś śmierci.

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej, zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku przygotowanego przez Krajowe Biuro ds Przeciwdziałania Narkomanii. 




* Źródło informacji: www.dopalaczeinfo.pl







13 komentarzy

    • izzy

      A no właśnie. My stwierdziliśmy, że jednak zawsze trzeba być z grupą, bo co by nie mówić taka osamotniona duszyczka zawsze jest bardziej narażona na atak. A przecież nie była to jakaś speluna, tylko miejsce do którego wybrałby się każdy z nas 🙁 Jeden niewinny wieczór, a życie może być zmarnowane, dlatego opowiedziałam tę historię.

  • olitoria

    O kurde, straszne.
    Ewidentnie ktoś mu czegoś dosypał/dolał, tylko jaki miał w tym cel? Czy Jarka zbadano na obecność dziwnych substancji? I jak to się stało, że policja mu uwierzyła, oni raczej niechętni. Ktoś za niego poświadczył?
    Co do matek zażywających to rzeczywiście jest to problem. Wszystko może mieć wpływ na dziecko, sama się o tym przekonałam, gdy będąc w ciąży uzupełniałam wywiad lekarski. W pytaniach było nie tylko to, czy pijesz w ciąży, ale czy piłaś przed ciążą.

    • izzy

      Nie zbadano go, bo niestety nie było to możliwe. Taki był agresywny, że nie mogli go nawet zamknąć w zwykłej celi, tylko właśnie izolatce. Jaki miał cel to nie wiadomo, bo on nie pamięta nic z tamtego wieczoru, ale podejrzewamy, że chodziło o pieniądze. Miał trochę przy sobie, choć nie wie ile. A wiadomo, że niewiele potrzeba. Potrafią zabić człowieka za parę groszy.
      Policjanci mu uwierzyli, ponieważ jak po tych 24h narkotyk przestał działać, to on zaczął płakać i widać było, że nie wie, gdzie jest, co się z nim dzieje. Opowiedział kim jest, o sobie, widać było, że nie kłamie, że padł ofiarą ataku.

  • Droga Nie Na Skróty

    Ja nigdy nie miałam do czynienia z dopalaczami, czy to w bliższym czy dalszym otoczeniu, ale wiem (zdaję sobie sprawę) jak bardzo szkodzą i jakie spustoszenie sieją w organizmie, a przede wszystkim jak poniewierają człowieka. Kiedyś widziałam taki filmik w jakimś programie (nie wiem czy to nie była przypadkiem Uwaga TVN), gdzie bohaterem filmu był właśnie chłopak nagrywany po spożyciu dopalaczy. Żenujące to mało powiedziane, to jest po prostu uwłaczające godności człowieka, nie wspominając już o szkodach jakie to wyrządza w organizmie 🙁

    • izzy

      U mnie dokładnie tak samo, cokolwiek wiedziałam na ten temat pochodziło z TV, materiałów prasowych itd, ale nigdy nie zetknęłam się z problemem tak można powiedzieć bezpośrednio. To, że sieją spustoszenie w organizmie to można było podejrzewać, ale tak niektórzy się zaklinają, że to "bezpieczne" i powinno być zalegalizowane, że nie miałam pojęcia, że aż takie reakcje może wywołać. Straszne.

    • izzy

      Zdecydowanie. Mówcie co chcecie, pewnie wyjdę na staromodną, ale jeśli coś jest dostępne na każdym rogu to nie może się dobrze skończyć. Wiadomo, komu zależy to zdobędzie dopalacze, ale co gdyby można je było kupić legalnie? Myślę, że nawet dla spróbowania nastolatki dałyby się namówić.

  • ladyflower

    Dopalacze straszna rzecz. Najgorsze, że trudno znaleźć odtrutkę, bo skład mają za każdym razem inny. Doświadczyłam spotkania z narkomanem. Dla mnie to było bardzo przykre doświadczenie.Chłopak w pierwszej chwili sprawiał wrażenie pijanego. Rzucił mi się na maskę samochodu, bo już nie miał siły iść dalej. Zorientowałam się, że jest pod wpływem jakiegoś paskudztwa, jak zobaczyłam krew na dziąsłach. Nie mógł na początku wydusić z siebie słowa. Miałam otwartą szybę, przez którą włożył głowę do mojego samochodu, bo zatrzymałam się. Nie mogłam się go pozbyć, ani wyjść z samochodu, przycisnął mi rękę do szyby samochodu, więc ręka sina na dwa tygodnie.Ostatecznie przyjechała karetka, jakoś go odtruli, niestety od nałogu się nie wyzwolił. Co gorsza, żaden z kolesi, którzy mu towarzyszyli, nie wezwał pomocy, pewnie z obawy o własny tyłek.

    • izzy

      Matko, jaki horror musiałaś przeżyć 🙁 Naprawdę współczuję, bo w sumie nie wiadomo jak się zachować, by nie prowokować takiej osoby. A jak widać mają oni mają jakąś taką nadludzką siłę, dostają obłędu. No i popatrz, nikt nie wezwie pomocy, jak tak to kolesie od narkotyków, ale jak przyjdzie co do czego to każdy chroni swojego tyłka. Przerażające.
      Ja się staram nie prowokować takich dziwnych ludzi, pamiętam jak kiedyś była taka sytuacja w Warszawie, że gość zajechał drugiemu drogę, tamten tak się wściekł, że dogonił go na następnych światłach, wyciągnął nóż i ranił go (na szczęście nie śmiertelnie) Także nie wiadomo na kogo się trafi, wystarczy, że będzie pod wpływem czegoś i sytuacja taka jak Twoja murowana. Dobrze, że zachowałaś zimną krew.

  • Lady Makbet

    Powiem tylko tyle, że przypomniałaś mi pewną historię, także związaną z dopalaczami. I chyba o niej napiszę, bo temat jest wart tego, żeby o nim głośno mówić.
    Całe szczęście, że Twojemu koledze nie stało się coś gorszego – ani że on pod wpływem tych halucynacji nikogo nie zabił…

Skomentuj Hephalump Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.