Adopcja,  Niepłodność,  Więcej

Mamo, czy pamiętasz.





Ostatnio pisałam, że czuję się zbyt młoda, by mieć tyle lat, ile pokazuje moje metryka. Gdzieś tam w głowie moi rodzice zatrzymali się na wieku 45 lat, a ja? Sama nie wiem, ale na pewnie nie mam tych lat AŻ tyle 😉 Moja mama ma to samo, gdyby patrzeć na cyferkę, to raczej powinna siąść w fotelu i robić na drutach. Na drutach owszem, robiła, ale wtedy kiedy byłam w przedszkolu. Jako, że w sklepach był deficyt ładnych rzeczy, to nauczyła się chyba od koleżanki. Jako pierwszą zrobiła mi niebieską kamizeleczkę, jeśli dobrze pamiętam w czerwone gwiazdki. Ja nigdy nie miałam ani drygu, ani nerwów do tych rzeczy. Może dlatego jak coś się w domu podrze, to dziewczyny od razu mówią “babcia przyjedzie to zeszyje” (No tak. Jakbym nie umiała dziury nareperować, czy guzika przyszyć… Ale tak już się utarło. Przyjęłam więc, że co by nie było, to babcia na pewno zrobi to lepiej)


Gdy chodziłam do przedszkola, zawsze po południu siadałyśmy na ławeczce i opowiadałam co u mnie, jak minął mój dzień. Lubiłam ten mały placyk. Może dlatego, ze stał tam najprawdziwszy czołg, pozostałość jeszcze chyba po wojnie. Zresztą długo tam stał. 
A pamiętasz, że nigdy nie lubiłam, gdy spotykałyśmy jakąś Twoją znajomą? Jejku jakie to było straszne “No nie mogę się nadziwić jak ta twoja córcia wyrosła, bla bla bla” a ja stoję z tyłu, taki maluch, pamiętam, bo sięgałam Ci co najwyżej do pasa i trzymałam się spódnicy. Gdy moja cierpliwość się kończyła, delikatnie ciągnęłam Cię za jakąś część garderoby, lub siatkę z zakupami. 
A pamiętasz jak jeździliśmy nad morze, do Międzyzdrojów i za nic w świecie nie chciałam jeść zupy mlecznej? A tę PRL-owską zastawę, białe kubki, talerze z napisem, czy znaczkiem, nie wiem dokładnie, nadgryzionych nie tylko zębem czasu? 🙂 Nie wiem jak Ty, ale ja starałam się  wybrać taki kubek, który był w miarę w całości. To były czasy. Zawsze musiałam iść po murku, tym przy kortach tenisowych. Za każdym razem jak dziewczyny chcą na murek, to przypomina mi się, że ja też nie przeszłam obok żadnego obojętnie. 
A pamiętasz jak kiedyś wypożyczyliśmy rowery i wieźliście mnie na takim koszyku? Ale było fajnie, zwłaszcza dlatego, że nie trzeba było pedałować 😉 Wieczorami siedzieliście z państwem B. i graliście w karty. Lubiłam podglądać, coś udawać, że pomagam. Granie w karty wydawało się wtedy takie … dorosłe. Wakacje były fajne.


A pamiętasz jak kiedyś poszłyśmy razem do kina, już byłam duża, może w liceum? i miałyśmy taką straszną ochotę na to, żeby rzucić w kogoś popcornem? Haha, może nie powinnam się przyznawać, ale wiem, że chyba ci ludzie z przodu przeszkadzali, czy szeleścili torebkami a nam skojarzyło się jak na filmie, że właśnie tak można ich uciszyć 🙂 Ale nie rzuciłyśmy, pozostałyśmy przyzwoite.
Albo wtedy kiedy szłyśmy na skwerku i jakiś chłopak nas zagadnął “Co tam u was dziewczyny” a Ty mówiłaś, że strasznie Ci miło, że wziął Cię za moją koleżankę. Hehe. Mam nadzieję, że mnie też kiedyś pomylą z rówieśnicą moich dzieci 😉


O, albo to też było fajne. Pojechałyśmy na rowery i nagle przyszła burza. Na początku byłyśmy trochę złe, bo nie było się za bardzo gdzie schronić i przeczekać. No to pogodziłyśmy się z losem i jechałyśmy tak w tym ulewnym deszczu bawiąc się najlepiej jak w życiu pamiętam. Gdy wróciłyśmy do domu miałyśmy przemoczone wszystko prawda? Wyglądałyśmy obie jak zmokłe kury. Śmiałaś się, że wykręcam nawet majtki. 


Albo wtedy na pierwszym roku, co ufarbowałam się na “blondynkę” i wyszły mi ciemne włosy i wyglądałam jak spod latarni… Co za koszmar. Szlochałam w domu, a Ty biegałaś po mieście za odbarwiaczem haha. Pamiętasz jak szybko trzeba było go nakładać, bo zaraz kolor stawał się inny? Tym samym zostałam prekursorką baleyage, przynajmniej póki włosy nie wróciły do normy. Od tamtej pory pokochałam swój naturalny kolor (zresztą którego wszyscy mi zawsze zazdrościli 😉 ) 


Albo wtedy co jeździłyśmy na ryneczek po czereśnie i siadałyśmy na ławce i jadłyśmy takie brudne, niemyte. To było fajne, bo czułam, że robię coś “zakazanego” i to nie ja sama, ale z własną matką! O dziwo nigdy brzuch nas nie bolał. 


26 maja tamtego roku poszłyśmy jak zwykle na kawę i ciacho do kawiarni i powiedziałam Ci, że nie chcemy już się starać o biologiczne dziecko, tylko być rodzicem w inny sposób. Pamiętasz jak płakałyśmy obie, a kelnerka dziwnie na nas patrzyła, nie wiedząc, czy płaczemy nad życiem, czy nad dziwnym smakiem ciasta? 🙂 Jeszcze wtedy żadna z nas nie wiedziała, że to wszystko tak się zakończy, że przepadniemy w studni miłości do tych uroczych maluchów.


Choć może za rzadko to mówię, wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie. I dziękuję za te wszystkie zwykłe, ale jakże niezwykłe chwile, życząc Tobie, nam, jeszcze wielu takich do kolekcji :):) 
Twoja kochana córeczka
(dobrze, że masz jedną to wiadomo o kogo chodzi hehe ) 

4 komentarze

    • izzy

      To prawda, mam ogromne szczęście, że mam takich rodziców. Ale mój mąż już tak nie miał 🙁 Dlatego bardzo się staram, by ze swoimi dziećmi miał takie fajne wspomnienia. Takie niby nic, a jednak wiele.
      W sumie w międzyczasie przypomniała mi się dziś jeszcze jedna sytuacja. Jak pojechaliśmy z moim mężem pod namiot a moja mama zrobiła nam gołąbki w słoiki… Po zjedzeniu myślałam, że umrę w nocy, mój mąż też 😉 Tak bardzo się struliśmy, że gołąbków nie jadłam już kilka lat. Może czas się z nimi przeprosić, bo bardzo lubię. Także czasem te wspomnienia niekoniecznie są fajne. Choć może śmiesznie teraz o tym mówić, to wtedy ledwo na nogach się trzymałam 😉
      Pozdrawiam cieplutko :*

  • olitoria

    Tak się zastanawiałam, czy przeczytać ten wpis, bo znając ciebie to na pewno coś mocno wzruszającego. W końcu stwierdziłam, że makijaż i tak już zmyłam, także… No i oczywiście się wzruszyłam, ale jednocześnie chcę ci podziękować, że jakoś tym razem nie ryczałam, a nawet uśmiechnęłam się kilka razy.
    Wspomnienia mamy dosyć podobne, wiesz. I to nie tylko z Międzyzdrojami i wyszczerbionym serwisem (hahaha, ja robiłam to samo!)
    Mam nadzieję, że twoja mama przeczyta ten wpis, bo jest piękny.

Skomentuj olitoria Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.