Dziecko,  Więcej

Kiedy to wszystko minęło? Nostalgicznie i na wesoło, a więc witaj znowu szkoło.

My tu sobie leniuchujemy na wakacjach, a większość dzieciaków wróciła dziś do szkoły. Ostatnio Elsa stwierdziła, że ona chyba jednak woli przedszkole, bo może się cały dzień bawić. Powiem wam szczerze, że nie wiem, kiedy minęło te ostatnie 5 lat. Jeszcze jakiś czas temu wydawało mi się, że szkoła to abstrakcja. A tak naprawdę to w tym roku mogę śmiało powiedzieć, że moja starsza córka pójdzie do takiej przed-zerówki. Dlaczego? Ano dlatego, że w jej grupie jest kilkoro 6-latków i będą realizować inny program będąc nadal w tej samej grupie. Nasze przedszkole jest małe i nie ma możliwości utworzyć więcej niż 3 grupy. Co roku jest więc zagwozdka, jak te dzieciaki najlepiej podzielić. Młodsza córka trafi więc do środkowej grupy a Elsa do najstarszej.


Przed oczami mam 2-letnią Elsę i roczną Misię, które odprowadzałam po raz pierwszy do żłobka. Kiedy zapytałam starszą córkę co będzie robiła w żłobku odpowiedziała, że jadła i bawiła się. No cóż, tak zostało do tej pory. Zjada wszystko i sama o sobie mówi “No nie zapominaj, że ja po prostu lubię jeść” Jedyną rzeczą, której nie trawi, jest “szczypiąca rzodkiewka” oraz surówka z marchwi i … kiszonego ogórka, ale tego to ja chyba też bym nie ruszyła. 
Elsa potrzebowała towarzystwa. Misia była wtedy jeszcze zbyt mała, by dotrzymać jej kroku, więc żłobek był dla niej czymś bardzo ekscytującym. Pierwszego dnia, po kilku godzinach stwierdziła, że wychodzi i próbowała nacisnąć klamkę stojąc na palcach. Na pytanie cioci, gdzie idzie stwierdziła zdziwiona: “Wychodzę”. Pierwszego dnia w przedszkolu, przywaliła koledze w głowę, ponieważ nie rozumiał, że ciocia prosiła go, by odsunął się od drzwi, bo ktoś wchodząc może go uderzyć. Skoro nie rozumiał to trzeba mu było łopatologicznie wytłumaczyć prawda? Potem Elsa spiknęła się o zgrozo z wnuczką dyrektorki (zresztą do tej pory psiapsiółkują) i wymyśliła zabawę na podwórku, w której schowały się pod zjeżdżalnią. Nagle Elsa krzyczy: Uciekamy! po czym ona schyliła głowę, a tamta nie … 
Jak już wcześniej wspominałam, żłobek oceniam dobrze. Fakt, gdybym mogła, nie wysyłałabym do niego rocznego dziecka. Wydaje mi się, że to zdecydowanie za wcześnie, choć Misia dobrze się zaaklimatyzowała. Pamiętam jednak, jak przez pierwszy miesiąc dziewczynki po powrocie do domu siedziały u nas na kolanach i przytulały się dobrych kilkanaście minut a potem nie odstępowały nas na krok. Pomimo tego, że dobrze się bawiły to jednak były małymi dziećmi i tęskniły za domem. Misia miała nawet raz mały kryzys, kazała odprowadzać się do drzwi sali, pomimo tego, że miała już 2 lata z hakiem. W przedszkolu jednak nie było takiego problemu. Poszła do niego z chęcią, nie mogła doczekać się chwili, w której będzie tam, gdzie starsza siostra. Marchewki z ogórkiem też nie je, za to jako jedyna pałaszuje jabłko ze skórką. Na tacy więc wjeżdża do sali jedyny nieobrany owoc i od razu wiadomo dla kogo on jest 🙂


Ja dobrze wspominam swoje przedszkole. Pamiętam wiele sytuacji, nawet kilka koleżanek z którymi potem chodziłam do szkoły. Miałam ukochaną panią Anię, która niestety zaszła w ciążę i odeszła na macierzyński. Co ciekawe, gdy byłam już studentką, przez przypadek spotkałam ją i poprosiła mnie, abym pomogła jej synowi przygotować się do matury z angielskiego. Jej syn w zasadzie był ode mnie chyba tylko 2 lata młodszy i zawsze się śmialiśmy, że przez niego cierpiałam w przedszkolu, ponieważ moja ukochana pani nosiła go w brzuchu i odeszła :)) Bardzo się polubiliśmy. 


Niedługo moje dziewczyny pójdą do szkoły. Skończy się ten beztroski czas zabawy i zacznie się nauka, już zupełnie inny wymiar dzieciństwa. Powiem szczerze, że teraz jest chyba najfajniejszy okres – dziecko nadal jest małe, ale można sobie z nim już pogadać jak z równym. Obecnie szkoła jawi im się jako coś, co związane jest z dorosłością, a bycie dorosłym na razie jest czymś pożądanym. Mam jednak nadzieję, że po pierwszym dniu nie będą wyglądać tak, jak dzieci na zdjęciach w galerii poniżej. 
A jak tam wasze pociechy w żłobku, przedszkolu, czy szkole? Robicie zdjęcia przed i po? 😉 Miłego oglądania :))


1. Nie wiem jak wasze dzieci, ale moja Elsa ZAWSZE wraca z przedszkola “wyczochrana” Nie tylko pierwszego dnia…



2. A jeszcze rano byłem taki szczęśliwy…

3. Mowy nie ma, nie idę!

4. Siostra niech idzie, ja się stąd nie ruszam!

5. A mówili, że szkoła jest fajna…

6. To dopiero pierwszy dzień a ja już mam dość.

7. Jeszcze tylko minutka snu i już wychodzę.

8. Brutalna rzeczywistość.

9. Taki obrazek będzie tej dziewczynce towarzyszył wiele lat. Dorosłość wiele nie zmienia…

10. I na pamiątkę. Tak, żeby wiedzieli, że kiedyś tu wrócę i odpłacę pięknym za nadobne… 

BONUS – jakby coś to zawsze można się schować. Przynajmniej póki mama nie znajdzie 😉

No cóż, przed nami kolejny rok nauki i zabawy. Nowe doświadczenia zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. Bogatsi o to wszystko wyczekujmy kolejnych wakacji. A tymczasem do roboty 😉







* Adapted from:www.boredpanda.com






8 komentarzy

  • Dziubasowa

    Olitoria, do odpowiedzi! Taką rozczochraną Tamalugę sobie wyobrażam 😀
    A Bob zawsze wylatuje zadowolony, wyrzuca buty w górę (to już rytuał) i pędzi do szatni. Nie ma mu się co rozczochrać 🙂
    PS. Surówka z marchwi i ogórka?!

    • izzy

      No powiedz, że marchewka i ogórek to dziwne prawda? Ja w domu robię surówkę z marchewki i jabłuszka, którą dziewczyny wręcz uwielbiają. Podobno żadne dziecko nie zjadło tego dziwactwa w przedszkolu hahaha. Mam nadzieję, że kucharki się nauczą 😛 Powiem Ci szczerze, że nie wierzyłam im, że takie coś było, ale sprawdziłam w menu i faktycznie 😉
      Moja Elsa mówi, że "czochrała się z koleżanką" czytaj rzucały się głowami na kanapę 😀
      Misia już wygląda mniej więcej jak człowiek 😉 W żłobku panie je czesały po spaniu a w przedszkolu już nie ma na to czasu.

    • Dziubasowa

      No właśnie, marchew z jabłkiem to jakoś normalnie można zjeść ale ten ogór…
      U nas jak matki odbierają dziewczynki, to zawsze rozczochrane i wiecznie bez połowy spinek na głowie.

    • Aaaa

      To chyba jeszcze zależy od proporcji czasu pomiędzy nauką a zabawą. Jak kiedyś odebrałam zaraz po obiedzie (czyli de facto po lekcjach) to jeszcze wyglądał przyzwoicie. Jak odbieram po ok 2h w świetlicy (czyli o tej porze roku to de facto plac zabaw) to stan jest z grubsza taki jak na tym obrazku 😉 .

Skomentuj olitoria Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.