Dziecko

Detektywi

Coś tu było jedzone!, stwierdziła Elsa podnosząc z kanapy okruszek nie większy od paznokcia. Czy to chips?
No cóż, poprzedniego wieczoru faktycznie urządziliśmy sobie małą biesiadę z moimi rodzicami i Netflixem. Chipsy nie są stałym gościem w naszym domu, ale nie ukrywam, że od czasu do czasu lubimy przekąsić małe co nieco. Na każdego nie przypadło ich dużo, w końcu do tej jednej paczki chętne były 4 osoby. Tak czy siak, któreś z nas zostawiło dowód zbrodni na kanapie. Nagle Elsa wstaje i biegnie do innego pokoju by powrócić za chwilę ze szkłem powiększającym. Misia przyniosła talerzyk i panie detektyw zabrały się do pracy skrupulatnie badając kanapę i jej okolice.
Aha! Mam kolejny!, słyszę. Dochodzenie przechodzi do kolejnej fazy:
Zastanówmy się. Dziadek często siedzi przy stole, może tam jadł chipsy?, Misia łączyła ze sobą wszystkie dostępne im informacje.
Tak, zbadajmy stół!, zgodziła się Elsa.
Kiedy wszystkie dowody zbrodni zostały zebrane a oskarżeni przyznali się do winy, starsza córka zapytała mnie:
Mam nadzieję, że ty mama jadłaś te chipsy kulturalnie, nie tak am, am, am (tu zademonstrowała) jeden za drugim jak chłopaki (czyli tata i dziadek)?
Ależ oczywiście, że jadłam kulturalnie, odpowiedziałam z uśmiechem 🙂
I tylko kilka, nie tak dużo jak oni prawda?
Nie, oczywiście, że nie!, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, choć de facto wynikało to po prostu z małej ilości dostępnych chipsów…

Pisałam wam ostatnio, że moja młodsza córka chce zostać policjantką z dwoma psami. Coś mi się wydaje, że zostanie śledczą, albo prywatnym detektywem, bo całkiem nieźle razem z siostrą prowadziła dochodzenie. Naprawdę musimy się natrudzić, żeby nie zostawić po sobie śladów, gdy wieczorem zjemy coś bez nich. “Znowu coś tu było jedzone” usłyszałam rano kilka dni po aferze chipsowej. Faktycznie, leżała jakaś torebka na dywanie, zapewne spadła, gdy wieczorem wynosiliśmy rzeczy do kuchni. Nic się przed nimi nie ukryje.
Nie zapomnę takiej historii, może nawet już gdzieś tam ją opowiadałam. Gdy Elsa miała około 10-11 miesięcy i dopiero nauczyła się chodzić, nieprzyzwyczajona potrafiłam bardzo wystraszyć się dziecka poruszającego się samemu po pokoju. Pewnego wieczoru, kiedy to położyliśmy ją do snu, postanowiliśmy napić się wina w innym pokoju. W momencie kiedy podnieśliśmy kieliszki do toastu, z hukiem otworzyły się drzwi a w nich stanęła nasza córka z oburzoną miną i wyrzutami w stylu: a czemu to niby mnie nikt na tę imprezę nie zaprosił, hę??

No cóż, choć teraz zwykle nie ukrywamy już przed nimi, że wieczorem zjadamy czasem chipsy, czy ciastka (po prostu zostawiamy im po jednym na następny dzień) to faktycznie zdarzają się śmieszne sytuacje, w których dziewczynki stawiają się w pozycji dorosłego. W końcu skoro od nich czegoś wymagamy (np. zdrowego jedzenia) to one tego samego wymagają od nas 😉 Nie ma się jednak co dać zwariować, jedna paczka chipsów raz na kiedy dorosłemu nie zaszkodzi, wiedzą to, ale też wiedzą, że w nadmiarze takich rzeczy jeść się nie powinno. Dziewczynkom czasem kupujemy chipso-podobne prażynki, w składzie całkiem całkiem, które w zupełności zaspokajają potrzebę “niezdrowego jedzenia”. Polecam 🙂
Ja jako ta co marzy o niestworzonych rzeczach chciałabym, żeby w przyszłości moje dzieci znalazły gdzieś tam kompromis, czyli jak to mówią wszystko jest dla ludzi, ale w tym wszystkim trzeba zachować umiar prawda? Dlatego raz do roku na wakacje kupujemy Nutellę, żeby w razie czego szybko zrobić kanapki w drodze i sami cieszymy się jak dzieci.

Dobrego weekendu kochani!

8 komentarzy

  • Agata

    Heh, skad ja to znam! Moi niby sie bawia, niby ogladaja cos na tabletach, ale niech no czlowiek zaszelesci niechcacy jakims papierkiem, to juz leca, malo nog nie pogubia i “A co jesz? Cukierka?! A czemu ty jesz, a ja nie?! Niesprawiedliwe!”. 😀

    • izzy

      Ostatnio w Lidlu był aparat słuchowy, czy coś w tym stylu w każdym razie coś do lepszego odbierania dźwięków 😉 Dla żartów mówię: o, może wam kupię, wtedy będziecie wszystko słyszeć co się do was mówi! Dziewczyny zainteresowały się gadżetem, pytały jak działa haha, a potem jakoś właśnie była taka sytuacja jak opisujesz, że usłyszały jakiś szelest i już lecą: coś do jedzenia jest? Mówię do nich”no popatrzcie, chyba aparat nie będzie potrzebny, bo jednak słyszycie dobrze” Nie wiem, czy u Was też tak jest, ale u nas jak tylko zobaczą, że ruszasz buzią to zaraz każą otwierać i czasem nawet wąchają 😀 No i przepadłaś, bo zapachu czekoladki nie ukryjesz:P

  • Aglaia

    Przypomniał mi się mój starszak, który kiedyś rano wparował do naszej sypialni i odkrył dowód zbrodni – paczkę po chipsach, które zjedliśmy do wieczornego filmu, po czym z wyrzutem stwierdził “To niesprawiedliwe, że wy jecie chipsy kiedy ja śpię”

    • izzy

      Haha no dokładnie o to chodzi, żeby takie rzeczy jeść jak dzieci śpią, bo przecież w dzień są niezdrowe 😀
      Powiem Ci, że jak czasem jadę koło sklepiku niedaleko nas i stoją dzieciaki takie z podstawówki i widzę, że ich podstawowy składnik towarzyski to chipsy popijane do tego Red Bullem to jestem przerażona. Opowiadają mi starsze uczennice czasem włos się jeży na głowie. Nie mam przeciwko takim wiesz guilty pleasures od czasu czasu, no każdy jest człowiekiem, ale 11-latki pijące codziennie po kilka energetyków i zjadające chipsy… szok.

  • tygrysimy

    Dzieci mają chyba jakiś wewnętrzny radar. Co prawda na wieczornym podjadaniu w tej chwili Tygrys nie może nas przyłapać, bo zwyczajnie tego nie robimy odkąd zdrowie mi się posypało. Ale u nas batalia rozgrywa się o laptop. Dlaczego Wy możecie tak często, a ja tylko raz w tygodniu. A ja myślałam, że nasze dziecko ma dobry sen 🙂

    • izzy

      Dobry sen dziecko ma jak jest nudno, ale tak jak mówisz, radar zaczyna działać jak rodzic się poruszy a nie daj Boże wyda jakiś dźwięk 😀
      My czasem coś tam podjadamy, choć zwykle wieczorem już nic nie ma, bo nawet jak mamy 1 paczkę ciasteczek to każdy zje po 2 wcześniejszą porą i co zostaje na wieczór? Jedno do podziału 😀

    • izzy

      Bo dzieci mają szósty zmysł do odnajdywania chipsów, czy innych tego typu rzeczy 😀 Moja młodsza mówi, że ona ma “sokole oko”, które musi ładować. Kiedyś pytam, czy pomoże mi coś tam znaleźć, a ona na to, że nie, bo oko ma nienaładowane hahaha. Przyszła za chwilę i mówi: już, możemy szukać, naładowało się 😀 I taka właśnie pani detektyw.

Skomentuj Aglaia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.