-
Mój mąż psychopata część 2. Czy mamy jeszcze dom?
– Mogę podrzucić do ciebie jutro chłopców z rana na około 2 godziny? – zapytała mnie Ania w czwartek po południu. Była z chłopcami na wakacjach, mieli wrócić w tym samym dniu. -Tak, oczywiście, nie ma problemu-odpowiedziałam. W czasie, gdy Ania przebywała poza domem, mąż wyważył drzwi i zajął dom. Zmienił zamki, zainstalował wszędzie kamery i czekał jak ona wróci. Nie chcąc doprowadzić do konfrontacji w obecności dzieci, na spotkanie po powrocie pojechała w towarzystwie brata i przyjaciółki. W tym czasie ja próbowałam ogarnąć w domu dzieciaki i przygotować się na zaległe przyjęcie urodzinowe dla koleżanek, które miało odbyć się w sobotę. Od samego początku przypuszczałam, że nie ma szans,…
-
W wielkim skrócie.
Już od 4 tygodni trwają wakacje a ja zatrzymałam się gdzieś mniej więcej w połowie kwietnia kiedy to szykowaliśmy się do majowego wyjazdu. Szczerze mówiąc nie wiem z czego wynika ten brak czasu na wszystko. Czy to przychodzi z wiekiem, że wskazówki przesuwają się szybciej, czy po prostu tyle jest do zrobienia, że od jednej czynności człowiek przechodzi do kolejnej i tak w kółko? Mam wrażenie, że jest poranek i zaraz wieczór. Środek mija tak, jakbym na pilocie wcisnęła przycisk “przyspiesz 16 razy” Dziś więc w bardzo dużym skrócie różności na różne tematy :)) Gotowi? A więc cofamy się do połowy maja, kiedy to wyjechaliśmy na włoską majówkę. Tym razem…
-
Historia pewnej miłości.
Kocham cię!, oświadczył mojej starszej córce Kuba, gdy ona właśnie wisiała głową w dół na karuzeli. Swoją drogą jestem pełna podziwu jak dzieci mogą wyczyniać takie cuda – mnie od samego patrzenia kręci się w głowie. – Nie kocham cię -odpowiedziała Milka – lubię, ale nie kocham. To nie pierwsze jego wyznanie miłości. Pewnego razu, jeszcze w 1 klasie, po zebraniu rodziców kiedy to stałam i rozmawiałam z koleżanką, podeszła do nas mama jednego z kolegów z klasy. Przedstawiła się, ale ja zupełnie nie kojarzyłam, który to jej syn. W domu pytam dziewczyn, który to Kuba a Milka na to, że “to ten co się we mnie kocha” Na pytanie…
-
Nowe stare wyzwania.
Wróciliśmy do rzeczywistości. Szczerze mówiąc czuję się tak, jakby tych wakacji nie było. Z jednej strony patrzę na piękne zdjęcia, które udało się zrobić, ale z drugiej mam poczucie, że nie wypoczęłam tak jak zwykle we wrześniu. Pomijam już fakt, że było dużo chłodniej niż zwykle. Pomijam, że ludzi było tyle, że zastanawiałam się, czy to wrzesień czy przypadkiem nie pełnia sezonu. Pomijam, że Chorwaci zwariowali na punkcie przygotowania do wejścia w strefę Euro i widać popandemiczne nakierowanie na zysk. Pomijam drobne sytuacje, w których ciśnienie mieliśmy wyższe nie dzięki kawie, ale dzięki innym ludziom. No, ale tego, że pojadę na wypoczynek ponad 1000km i tam ktoś nam sprzeda Covid…
-
Zapachy lata.
Cóż, nastał ten moment, w którym znów rano zrobiła się cisza. Gdyby nie budowa domu obok nas, słychać byłoby tylko brzęczące trzmiele i pszczoły, które nadal przeskakują z kwiatka na kwiatek kocimiętki obok której siedzę. Nie wiem jak wam, ale mnie bardzo szybko minęło to lato. O ile jeszcze lipiec biegł swoim tempem, tak sierpień przyspieszył niczym pociąg ekspresowy. I choć w ogródku jeszcze pełnia lata, szaleją róże, hortensje i inne typowo wakacyjne kwiaty, tak przebarwiające się wrzosy i dojrzewające winogrona przypominają brutalnie o nieuchronnym końcu mojej ulubionej pory roku. Na szczęście słonko nadal jeszcze jest gorące, zwłaszcza dziś, gdy nie ma wiatru. Staram się więc złapać go jak najwięcej,…