-
Dzień adaptacyjny w przedszkolu- wielkie odliczanie rozpoczęte!
No i mamy za sobą pierwszy dzień w przedszkolu. Tym razem jeszcze z mamą, tatą i siostrą, ale to już poważny krok ku dorosłości 🙂 Musieliśmy nieco zmodyfikować plan całego dnia z uwagi na to, że dziewczynki zwykle kończą drzemkę o godzinie, o której miało się rozpocząć spotkanie w przedszkolu. ~Wiesz E. że jesteś już przedszkolaczkiem?, powiedziałam do starszej córki zapinając ją w foteliku samochodowym. ~Nie jestem żadnym przedszkolaczkiem!, wykrzyknęła zdenerwowana. ~Jesteś kochanie. Idziesz do przedszkola, więc jesteś przedszkolaczkiem. ~Nie!, zaczęła płakać E. i łzy spłynęły jej po twarzy. ~No dobrze, nie jesteś, ustąpiłam tym razem nie chcąc jej denerwować. Kim więc jesteś?, kontynuowałam rozmowę. ~ Jestem księżniczką, zachlipała moja…
-
Z pamiętnika podróżnika – część 1
Kiedy postanowiliśmy wybrać się w naszą pierwszą podróż po Szwajcarii kilka lat temu, usłyszeliśmy kilka razy “Ale po co? Do Szwajcarii jedzie się przecież na narty a nie na wakacje”I tu właśnie nasi znajomi się mylili. To prawda, że jest to kraj, który w swojej ofercie zadowoli każdego, nawet najbardziej wybrednego narciarza (oczywiście za odpowiednią cenę 😉 ) ale Szwajcaria to nie tylko stoki. To cudowny kraj alpejski, tak zróżnicowany, że można wracać tam w nieskończoność. Za każdym (dosłownie!) rogiem czeka nas coś nowego i fascynującego – od górskich przełęczy, poprzez maleńkie urokliwie miasteczka do tętniących życiem większych miast. Nie wiem, czy jest jeszcze takie miejsce, gdzie wspinając się na…
-
Rok bez mamy i taty – podsumowanie.
Na chwilkę odbiegnę od tematyki wakacyjnej, ze względu na ważny dzień zbliżający się w życiu naszej starszej córki. W przyszłym tygodniu czekają ją pierwsze zajęcia adaptacyjne w przedszkolu 🙂 Dziś chciałabym się pokusić o podsumowanie ostatniego roku, roku w którym po raz pierwszy dzieciaki zostały pod opieką inną niż dziadkowie, czy mama i tata. Kiedy na świat przyszła E., plan był taki, by w miarę możliwości przez 2 lata maluszek był pod naszą opieką (rok z mężem i ze mną a drugi rok już tylko ze mną). Wraz z pojawieniem się na świecie J., wiedziałam, że zostanę sama z dwójką dzieci. Jak wiecie tamten rok był dla nas wszystkich ciężki,…
-
Maluchy pod namiotem
Nasi znajomi przecierali oczy ze zdumienia, kiedy dowiedzieli się, że zabieramy nasze maluchy w tak długą podróż i to jeszcze nie do hotelu. No bo cóż może być przyjemnego w kilkunastogodzinnej podróży samochodem, spaniu prawie pod chmurką przy niemożliwej do przewidzenia pogodzie? Jak się okazuje, taki wyjazd może przynieść wiele korzyści, zarówno nam jak i naszym dzieciom. Uchodźcy Jak wiecie nie była to nasza pierwsza wyprawa, ale wyjazd pod namiot samemu to pikuś w porównaniu z wyprawą z dziećmi. Już na samym początku okazało się, że maluchy pod namiotem to oprócz wielu innych aspektów, przede wszystkim sprawa organizacji tego co mamy ze sobą zabrać. Gdy zobaczyłam ilość rzeczy jaka miała…
-
Wszystko co dobre tak szybko się kończy…
Po przejechaniu 1556 km, 22 godzinach spędzonych za kółkiem, dwóch burzach pozwalających na jazdę po autostradzie z zawrotną prędkością 40 km/h, kilku korkach w których straciliśmy cenne godziny oraz krótkiego noclegu w samochodzie, wreszcie dojechaliśmy do domu. Jeżeli zastanawiacie się jaki kolor mają moje włosy po wyjeździe, to powiem Wam, że są dużo jaśniejsze. Ale co najważniejsze, nie dlatego, że osiwiałam, a raczej od słońca, które skutecznie sprawiło, że na mojej głowie pojawił się naturalny baleyage. Bogatsza o nowe doświadczenia, wracam do Was dziś na bloga 🙂 Opowiem Wam co udało nam się zobaczyć, jak dziewczynkom podobało się pod namiotem, oraz jak to się stało, że zostałam postrachem szwajcarskiego placu…