Adopcja

Adopcja – test kompetencji rodzicielskich.

Chciałabym wrócić do tematu procedur adopcyjnych, a dokładnie do testów psychologicznych o które najczęściej pytacie w mailach. Dziś test kompetencji rodzicielskich, który jak się okazuje potrafi być zmorą dla kandydatów na rodziców adopcyjnych.

Może zacznę od tego co najczęściej was zastanawia – po co ten test, przecież większość ludzi stara się dopiero o pierwszą adopcję. Jak więc można wyobrazić sobie nasze reakcje na wyimaginowane sytuacje, tak nierealne dla niektórych przyszłych rodziców, że z ogromną trudnością wczuwają się w rolę do której dopiero się przygotowują. W jaki sposób młodzi ludzie mają wiedzieć co zrobią, gdy ich nastolatek wyjdzie z domu i trzaśnie drzwiami skoro starają się o dziecko maksymalnie do 2 lat? Skąd mamy przewidzieć co będzie dobre dla mojego dziecka a co nie? Przecież nauczymy się tego z czasem – póki co to tylko nic nie warta teoria.

Kiedy pisałam o testach psychologicznych po raz pierwszy, zwróciłam waszą uwagę na to, że jesteśmy oceniani przez ośrodek na wiele sposobów, począwszy od pierwszego telefonu. Czy wykonamy drugi ruch? Jak bardzo zależy nam na adopcji dziecka? A może jednak gdy uświadomimy sobie, że to dzieje się naprawdę wycofamy się? Jeżeli jednak postanowimy przyjść na spotkania osobiste, czeka nas kolejny etap oceniania naszej osoby. A wszystko po to, by jak najlepiej przygotować nas do roli rodziców, by uświadomić nam z czym wiąże się przysposobienie dziecka. I nie chodzi tu o to, czy przyjdę w sweterku koloru czerwonego czy niebieskiego, ale sam wygląd jest taką pierwszą wizytówką tego, co panie psycholog będą odkrywać w miarę poznawania nas bliżej. But na płaskim obcasie, skromne ubranie, brak makijażu nie przeszkadza oczywiście w zostaniu dobrym rodzicem. Daje jednak informacje na temat naszej osobowości, charakteru, przyzwyczajeń. Informacje, które wraz z postępowaniem na kolejnych etapach dadzą jak najpełniejszy obraz tego jakimi osobami jesteśmy. Udane rodzicielstwo adopcyjne wymaga sporego nakładu pracy, ale z drugiej strony nigdy nie powinno być ciężarem większym niż jesteśmy w stanie udźwignąć. Dlatego tak bardzo ważny jest prawdziwy obraz naszej osoby, byśmy mogli zapewnić dziecku wszystko to, czego potrzebuje i czerpać z tego siłę i satysfakcję.

Wracając do testu kompetencji rodzicielskich. Choć trudno wyobrazić sobie nasze zachowania w stosunku do dziecka, którego jeszcze nie ma, każdy z nas ma pewną wizję tego, jak nasza rodzina ma wyglądać. Jest to oczywiście uwarunkowane nie tylko naszymi wyborami, ale również tym jak sami zostaliśmy wychowani, w jakim środowisku żyliśmy/żyjemy, jaką mamy osobowość, charakter, relacje. Wiele czynników, z których w większości nawet nie zdajemy sobie sprawy, składa się na nasze wyobrażenie rodziny. Biorąc ślub również nie wiemy jak ułoży się nasze życie, ale każdy jednak w jakiś sposób ma tę wizję, o której piszę. Jedni pragną postawić na karierę obojga małżonków, inni właśnie na rodzinę. I tu każdy inaczej widzi swoją rolę jako rodzica. Będą takie osoby, dla których oczywiste jest to, że to matka wychowuje dziecko i poświęca mu czas, ale będą i tacy, którzy razem będą uczestniczyć w jego życiu. Już kilka razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że ojciec “nie ma co robić” przez pierwsze 6 lat życia dziecka, że to matka powinna dać te podstawy a ojciec wkroczyć później, kiedy dziecko już wie jak działa świat. Można i tak, choć dla mnie jest to niewyobrażalne. Są tacy, którzy twierdzą, że dziecko jest dzieckiem i powinno zawsze podporządkować się rodzicom. Bo tak. Bo rodzic jest rodzicem, dziecko jest dzieckiem. Jeszcze inni zrobią wszystko dla dziecka, by “było szczęśliwe” No, bo przecież jak to mówi słynny slogan “dziecku odmówisz?” Zaspakajają więc wszystkie zachcianki dziecka, kupują najlepsze zabawki, ubrania, pozwalają na wiele rzeczy, wszystko, by zadowolić malucha. To są właśnie postawy rodzicielskie, które gdzieś tam są zapisane w naszej głowie. I albo ktoś będzie potrafił być elastyczny i dostosuje się do rzeczywistości i zmieniającego się dziecka, albo nie i pozostanie takim, jakiego sobie wyobrażał gdy tego dziecka jeszcze nie było.
Często piszecie, że podchodzicie do testu postaw rodzicielskich kilka razy i albo panie twierdzą, że jesteście zbyt wycofani, albo innym razem, że za bardzo wyluzowani w jakimś temacie. I tu właśnie wychodzi cała idea tego testu, by pokazać, że nie jesteśmy w żadnej skrajności, że potrafimy zachować balans, wyważyć swoje działania. Jesteśmy gotowi do zmian, do wyzwań i przede wszystkim do akceptacji tego, że nasze dziecko jest odrębną jednostką, która ma prawo mieć odmienne zdanie, przyzwyczajenia czy zachowania. Naszą rolą jest zatem wskazać dziecku drogę, ale również możliwości jakie ma, by w rezultacie zaakceptować i wspierać je w wyborach życiowych. A te wybory nie zawsze będą dobre. Czy my zawsze osiągaliśmy w życiu sukces? Zapewne nie. Dlatego jeśli w teście pojawi się pytanie czy zamartwiam się o dziecko to cóż, który dobry rodzic tego nie robi przez całe życie? Ale nie można popadać w skrajności jak wspomniałam. O ile kilkulatka musimy mieć cały czas na oku tak już nastolatkowi można dać trochę więcej tej swobody. Co zatem odpowiedzieć? Jeżeli zaznaczymy, że zdecydowanie zgadzam się ze stwierdzeniem, że martwię się o moje dziecko, zostanie to zinterpretowane w ten sposób, że jestem nadopiekuńcza. Jeżeli zaznaczę, że się nie zgadzam, w ocenie psychologa będę matką zbyt pobłażliwą, zbyt mało troskliwą ignorującą dobro i bezpieczeństwo dziecka. Udzielenie jednej z tych odpowiedzi wcale nie oznacza, że tacy musimy być, jednakże wybrać coś trzeba, więc najlepiej wybrać jak to powiadają złoty środek. W wielu pytaniach, zdaniach nie mamy informacji szczegółowych dotyczących danej sytuacji. Nie wiemy np. ile dziecko ma lat, jakie ma lęki, jakie potrzeby. Dlatego też trzeba do nich podejść w sposób ogólny, tak, by nie ukazać omylnie osoby, którą nie jesteśmy.

Jeżeli nie uda Wam się zaliczyć testu, zapytajcie panie w ośrodku, czy możecie podejść do niego raz jeszcze. Wiele razy tak właśnie się dzieje, a panie psycholog oferują również pomoc w postaci np. dodatkowych szkoleń, warsztatów. Nie oburzajcie się, że nie dostajecie zielonego światła na dalszą adopcyjną drogę – jeżeli to Wasza droga, na pewno dojdziecie do upragnionego końca. Czasem jednak warto zrobić na niej przystanek i przyjrzeć się dokładniej uwagom specjalistów, którzy mają na myśli dobro dziecka. Już wiele razy pisałam o tym, że nasze dobre serce, wola pomocy nie wystarczy. Z adopcją zawsze łączą się zagadnienia takie jak jawność adopcji i prawda o pochodzeniu dziecka, czy przysposobimy maluszka, czy starsze dziecko. W przypadku tego drugiego dochodzi przebyta trauma, rutyna, więź z innymi ludźmi (rodzina biologiczna, zastępcza) Cała nasza adopcyjna droga dąży do tego, by jak najlepiej przygotować nas do roli rodzica i nauczyć nas pracy nie tylko z dzieckiem, ale również pracy nad samym sobą. To nie tylko dziecko dorasta i idzie do przodu, my również nie możemy stać w miejscu. Test kompetencji rodzicielskich może nie do końca pokaże jakim rodzicem będziemy, ale z pewnością ukaże pewne cechy charakteru, nad którymi być może warto popracować zanim staniemy się pełną rodziną.
Byłam bardzo podbudowana postawą jednej z przyszłych mam (którą bardzo serdecznie z tego miejsca pozdrawiam 🙂 ), która napisała do mnie ponad rok temu, rozżalona, że nie udało im się uzyskać kwalifikacji. Po długim czasie (chyba ponad rok przerwy między mailami) odezwała się, że przyjęli z mężem decyzję ośrodka z pokorą i zajrzeli w głąb siebie. Przeanalizowali wiele rzeczy, pracowali nad sobą, a dziś oboje mogą powiedzieć, że stali się lepszymi ludźmi a co za tym idzie są lepiej przygotowani do bycia rodziną adopcyjną.

Na koniec dodam jeszcze kilka słów z własnego doświadczenia. Rodzicielstwo nie jest łatwe i nie zawsze mi się udaje. Raz jest lepiej raz gorzej, ale zawsze staram się zrozumieć moje dzieci, zrozumieć siebie, uczyć się na błędach i szukać rozwiązań. Dziecko nie rodzi się z instrukcją obsługi, każdy z nas jest inny i wymaga innego podejścia. Bagaż, który ze sobą niesie nie jest jedynym, z którym musimy się zmagać – my sami również mamy swoją przeszłość, która w jakiś sposób (mały lub ogromny) determinuje nasze zachowania, które czasem nawet nieświadomie przenosimy na dziecko, na całą naszą rodzinę. Test kompetencji rodzicielskich zdaliśmy kiedyś z mężem bezbłędnie, pani była pod wrażeniem, mówiła, że dawno tak dobrze para go nie zdała. I co z tego powiecie. Macie rację, to tylko test, potem przyszło samo życie, które nauczyło mnie więcej. Ale z drugiej strony, ponieważ robiłam go szczerze, byłam pewna, że to co mam w głowie w teorii, powinnam starać się przełożyć na praktykę. I cóż, nie jest łatwo jak wspomniałam i nie raz robię coś wbrew sobie, bo wiem, że mój egoizm i wygoda nie mogą być na pierwszym miejscu – tam powinno być zawsze dobro dziecka.

Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, coś was dręczy i męczy 🙂 piszcie:

naszmalyswiatek@gmail.com

Linki do poprzednich postów o podobnej tematyce:

https://www.naszmalyswiatek.pl/2020/01/testy-adopcyjne-wychowanie.html

adopcja-dziecka-pytania-i-odpowiedzi

testy-psychologiczne-dla-kandydatow-na-rodziców-adopcyjnych


2 komentarze

    • izzy

      Mówisz? 🙂 No tak, to ważne informacje, każdy musi przejść przez ten test, chyba, że ośrodek z niego zrezygnuje. Swoją drogą powiem Ci, że pytania często zaskakują i zaczynasz się zastanawiać, co faktycznie zrobiłabym w danej sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.