-
Cała prawda o życiu kobiety
Pamiętacie film Czego pragną kobiety? Może nie jakiś najambitniejszy, ale co by nie mówić, w pewnym sensie trafnie pokazujący różnicę pomiędzy tymi co z Marsa i tymi co z Venus. ~O czym myślisz?, pyta mnie szanowny małżonek. ~O niczym, odpowiadam, ale on pozostaje nieprzekonany Eeeee tam, ty zawsze o czymś myślisz. Akurat wtedy zdarzyła się ta jedna z nielicznych chwil, kiedy to faktycznie nie myślałam o niczym błogo wpatrując się tylko w okno, ale fakt, ja zawsze o czymś do cholery myślę! I tak jak w jednej ze scen we wspomnianym przeze mnie filmie z panem Gibsonem, wystarczy, że otwieram rano oczy, a w głowie mam już tysiące głosów. Ba!…
-
Wreszcie byliśmy i my! :)
Do warszawskiego zoo wybieraliśmy się od początku wakacji. I ciągle coś nam przeszkadzało, bo albo pogoda była niesprzyjająca, albo przyjeżdżali jacyś goście, albo po prostu już mieliśmy inne plany. Poprzedni weekend, być może ostatni z tak piękną pogodą, był więc dobrym terminem, by nadrobić tę wycieczkę. Zwykle zaparkowanie samochodu przed zoo w dni takie jak ten, graniczy z cudem. Tak też i było tym razem, więc od razu skierowaliśmy się do miejsca, gdzie zawsze zostawiamy auto, czyli między blokami. Stamtąd wprawdzie trzeba chwilę dojść, wzdłuż zoo, ale nieco dłuższy spacerek przydał nam się po tych kilku deszczowych dniach spędzonych w domu. Bilet do zoo zakupiliśmy przez internet i był to…
-
Siostrzane więzi
Już kilka razy pisałam o więzi jaka tworzy się między moimi dziećmi i pewnie nie raz powrócę jeszcze do tego ważnego tematu. Z dnia na dzień więź ta staje się inna, przybiera różne formy i kształty. Ciągle coś testujemy, ćwiczymy, dojrzewamy, zmieniamy, by było lepiej. Do napisania tego w sumie krótkiego posta, zainspirowała mnie sytuacja, która miała miejsce wczoraj po wyjściu z przedszkola. Moje małe ROBACZKI 🙂 Naciskając przycisk domofonu coś mi nie pasowało. Zwykle świeci się światełko, a tym razem nic. Pomyślałam, że może jest zepsuty, ale spróbowałam nacisnąć jeszcze raz, tym razem dłużej, kiedy to zobaczyłam napis „Nacisnąć KRÓTKO przycisk domofonu”. Biorąc pod uwagę jakie instrukcje dostaliśmy od…
-
O tym jak zostałam postrachem placu zabaw
Dziś zmieniam tematykę i wracam do wakacji. To chyba dobry pomysł, zważywszy na to, że za oknem wieje i jest ponuro niczym w listopadzie. Brr. Typy dzieci na placu zabaw Przyglądając się dzieciom bawiącym się na placu zabaw, można od razu zauważyć, że każde z nich jest inne. Są takie, które godzinami mogą przesypywać piasek z jednej foremki w drugą, takie, które spokojnie bujają się na huśtawce, oraz takie, których wszędzie jest pełno. Tu najlepiej widać jaki dziecko ma temperament, czy potrafi bawić się z rówieśnikami, czy raczej woli przebywać samo. Moje dzieci lubią zarówno pobawić się w piaskownicy jak i pobiegać, pozjeżdżać na zjeżdżalni (oczywiście głową w dół) i…
-
Bo dzieci adoptowane są jak cyklopy bez ręki i nogi
Pewnie zastanawiacie się skąd ten dziwny tytuł dzisiejszego posta. A więc inspiracją do niego były rozważania jakie kiedyś snułyśmy z towarzyszką moich filozoficznych rozmyślań Lady Makbet na temat wyglądu dzieci oraz rozmowa z pewną mamą adopcyjną. No, ale od początku 🙂 „Ojej, jakie fajne te wasze dzieci. No popatrz, a przecież są adoptowane”, usłyszałam kiedyś od jednej z hmm życzliwych (?) mi osób. Hello? A w zasadzie to czego ta pani oczekiwała? Że dzieci adoptowane wyglądają tak jak napisałam w tytule? Że mają jedno oko, albo jak lis z wierszyka nie mają ręki czy nogi? ( swoją drogą to do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ten…