Adopcja
-
O grupach wsparcia i więzi emocjonalnej
Gdy nasza perełka była malutka, dostałam zaproszenie na spotkanie grupy wsparcia rodzin adopcyjnych. Z wielką chęcią wybrałam się na nie, myśląc, że poznam tam inne mamy ( akurat spotkanie dotyczyło tylko mam), które tak jak ja adoptowały dziecko. Wymienimy doświadczenia, nabiorę pozytywnej energii. W trakcie spotkania zadano mi pytanie, w jaki sposób karmię dziecko. Kilka mam z przerażeniem słuchało moich opowieści, że dziecko wręcz „wyrywa” mi butelkę i chce jeść samo. Musiałam wysłuchać opinii bardziej doświadczonych, że może takie zachowanie jest znakiem tego, że dziecko mi nie ufa, że czuje się zagrożone, że nie ma być może między nami wystarczającej więzi nad którą muszę popracować. Zrobiłam wielkie oczy na to…
-
O pierwszym spotkaniu w ośrodku adopcyjnym.
Pierwsze spotkanie w ośrodku było dla nas wielkim przeżyciem. Oto zaczynamy nowy etap w naszym życiu. Znów podejmujemy walkę, ale tym razem jest inaczej, bo na końcu tej drogi na pewno dziecko na nas czeka. Ile poczekamy? Tego jeszcze nie wiem, ale obiecuję sobie, że będę cierpliwa. Przybywamy chwilę wcześniej, zajmujemy więc miejsce na poczekalni i wyczekujemy chwili w której zostaniemy poproszeni do środka. W końcu drzwi do gabinetu pani dyrektor otwierają się i wychodzi z niego para z dzieciątkiem w nosidełku. Jestem pod wrażeniem i trochę czuję „zazdrość”, że oni już są na tym etapie. Doświadczam jeszcze jednej rzeczy. A mianowicie, gdyby nikt…
-
O nadziei
Nadzieja. Wiara w to, że na połamanych skrzydłach można jeszcze latać. W całym okresie niepłodności, nadzieja odgrywa bardzo ważną rolę. Bez niej ciężko jest przetrwać różne etapy kończące się niepowodzeniem. Kiedy zaczynaliśmy starania o dziecko, nawet nie przypuszczałam, że aż tak dużo wiary i nadziei będę potrzebować. Na początku słyszysz, że nie każdy zachodzi w ciążę tak od razu, więc akceptujesz kolejne miesiące kończące się porażką. Ale kiedy mija rok, dwa, zaczynasz się niecierpliwić. Moja nadzieja na posiadanie biologicznego potomstwa wahała się od zerowej do aż przesadnej euforii, gdy następował jakiś kolejny nowy etap, który pozornie dawał pewność ciąży. Brak dwóch kresek na teście załamywał mnie na kilka dni, ale…
-
O pierwszym spotkaniu
Dziś ten wielki dzień. Jedziemy poznać naszą córeczkę 🙂 W samochodzie nagrywamy jeszcze na pamiątkę krótki filmik i jesteśmy gotowi. Mamy nadzieję, że spodobamy ci się jako rodzice. Siedząc w salce i czekając na ciebie, mam motyle w brzuchu. Tak naprawdę to już nie słucham tego co mówią inni, najważniejsze, żeby już cię przynieśli. Po chwili widzę na rękach małe zawiniątko z którego wynurza się mała główka. „Poznaj swoich rodziców” słyszymy. Byłaś odświętnie ubrana i spokojnie nam się przyglądałaś. Przepraszam kochanie, że cię wtedy nie poznałam, że byłaś mi wtedy jeszcze taka obca. Teraz, gdy patrzę na zdjęcia to nie wiem jak wtedy mogłam nie wiedzieć, przecież to ty, kochane…
-
O sprawie o przysposobienie
Kiedy już poznaliśmy nasze dziecko, najbardziej pragnęliśmy zabrać je już do domu. Niestety trzeba było poczekać. Sędzia, która prowadziła naszą sprawę, okazało się, nie przyznaje pieczy tymczasowej tylko od razu wyznacza termin sprawy o przysposobienie. Z jednej strony dobrze, bo cała procedura skraca się, źle, bo nie możemy według prawa zabrać dziecka do siebie. Dla tak małego dziecka, każdy dzień jest ważny. Czekając na wyrok sądu, maluszek nadal przebywa w placówce i nie ma przy sobie rodziców. I mimo dobrej opieki ze strony ośrodka preadopcyjnego, nic nie może mu zastąpić kochającej rodziny. Według wytycznych, na sprawę ubieramy się schludnie, ale nie za bardzo elegancko. Wchodzimy do właściwej sali i czekamy.…