-
Takie tyci tyci marzenie.
Dziś napiszę wam o takim tycim tyciuśkim marzeniu Elsy, o którym od jakiegoś czasu wspomina. Nie uwierzycie, ale tym razem nie chodzi o sukienkę księżniczki, czy taniec na scenie. Moja córka wymyśliła sobie, że jak będzie duża to otworzy … kawiarnię. Dawno temu opowiadałam dziewczynkom, że jak dorosną to będziemy się spotykać w kawiarni na kawce i ciastku i plotkować tyle ile będą chciały. Nie wiem, czy ma to coś z tym wspólnego, ale jej plany są konkretne. W kawiarni ma być kawa: z mlekiem, Cappuccino, Latte, dużo różnych ciast i … kanapki 😀 No wiadomo, kawiarnia Elsy nie może ograniczyć się tylko do słodkości (dziś rano mówiła mi, że bardzo lubi…
-
Drugie urodziny Bloga!!
Dziś tak króciutko, choć to chwila nie byle jaka. Oto z przerażeniem stwierdzam, że minął kolejny rok prowadzenia Naszego Małego Światka. Czemu z przerażeniem? Bo czas biegnie tak szybko, że nie ogarniam tego co się dzieje. Powinnam była zacząć pozytywnie, a ja tu narzekam, miauczę i jęczę 😉 No dobrze. Kochani moi! Zwracam się do wszystkich tych siedzących po drugiej stronie komputera (choć zaglądam i nikogo nie widzę, ale mam nadzieję, że tam jesteście 😉 ) z wielkim podziękowaniem za to, że zaglądacie do nas i jesteście częścią naszego świata. Wiem, że czasem przewracacie oczami myśląc sobie, że filozofuję, albo marudzę. Zdaję sobie sprawę z tego, że blog o adopcji jest niszowy…
-
Walę Tynki.
Jako, że w tym roku jesteśmy obecnie na etapie robienia różnych rzeczy w domu, mogę śmiało powiedzieć, że prawie walę tynki. Wczoraj pomalowałam ostatnią ścianę i powiem wam, że do chwili obecnej czuję romantyczny ból mięśni ręki. No cóż, nikt nie mówił, że musi być łatwo. Co do Walentynek samych w sobie, to osobiście nie obchodzę ich jakoś szczególnie, ale zawsze staramy się iść na jakąś kawę i ciacho – sami rozumiecie, każda wymówka jest dobra, by zjeść coś dobrego. Nie do końca rozumiem całej tej nagonki przeciwko temu świętu, jeśli ktoś chce to niech obchodzi, nie to nie. Tyle, że kolejny raz przeciwnicy będą starali się udowodnić zwolennikom, że…
-
Wśród Tygrysów.
Patrzę i nie wierzę własnym oczom – dom już dawno nie wyglądał tak jak w piątek 😉 Udało się położyć nową terakotę w wiatrołapie, zafugować, pomalować, zawiesić kilka obrazków i ogólnie posprzątać wszystko to, co stało się efektem ubocznym tych zmian i życia codziennego. Ale okazja nie byle jaka, bowiem w nasze skromne progi miała zawitać pewna znana wam rodzinka, rodzinka Tygrysów z bloga www.tygrysimy.blogspot.com🙂 Nie wiem skąd wziął się pomysł na nazwę, ale musiał być nieprzypadkowy, więc woleliśmy nie ryzykować. Tygrysy są miłe i piękne, ale gdy się zdenerwują, mogą narobić niezłego rabanu. Wprawdzie w domu jest jeszcze wiele do zrobienia, ale to co najważniejsze, czyli pokój gościnny, czeka…
-
Siła dialogu, czyli dlaczego warto rozmawiać z dziećmi.
Nie wiem, czy kiedyś wam opowiadałam taką historię zasłyszaną od znajomego. Jeśli tak i kolejny raz będziecie o niej czytać, to wybaczcie kobiecie w podeszłym wieku, która ma już problemy z pamięcią 😉 A więc kolega ten, jako student pracował na farmie w Szwajcarii. Zanim przejdę do właściwej historii, kilka ciekawostek związanych z samym miejscem. Kraj ten jest bardzo ciekawy jeśli chodzi o języki, ponieważ urzędowym jest tu niemiecki, francuski oraz włoski i retoromański. Wszystko w zależności od kantonu, w którym dana osoba zamieszkuje. Ale to nie wszystko. Znajomość niemieckiego wcale nie gwarantuje łatwego porozumiewania się z tubylcami. Język codzienny Szwajcarów w kantonach niemieckojęzycznych to bowiem dialekt alemański (Schwyzerdütsch), używany przez wszystkie warstwy…