Więcej
-
Ku pokrzepieniu oczekujących serc
Jak to jest, powiedzcie mi. Kiedy doświadczamy czegoś wspaniałego, czas biegnie jak oszalały, wskazówki pędzą niczym konie w galopie. Przeciwnie, jeśli na coś bardzo czekamy, czas tak się dłuży, że prawie się nie przesuwają. Najgorsze w staraniach o dziecko, czy to naturalnie, czy przy adopcji było dla nas właśnie czekanie. Jest takie angielskie powiedzenie, że kiedy patrzymy na garnek, woda nigdy się nie zagotuje, czyli krótko mówiąc tym co czekają czas się dłuży. I coś w tym jest. Patrząc na kalendarz, ciągle dzwoniąc do ośrodka, patrząc jak przemija kolejna pora roku, frustracja narasta. Na początku podchodziliśmy do pewnych rzeczy spokojnie, wymyślając niezliczone tłumaczenia dlaczego tak się dzieje a nie inaczej.…
-
Niezbędnik podróżnika
Zawsze lubiłam podróżować i odkrywać nowe miejsca. Moi rodzice lubili połączenie plażowania ze zwiedzaniem, kiedy poznałam mojego męża, bardzo różniliśmy się w podejściu do spędzania wolnego czasu. Ja preferowałam długie spacery – on wędrówki po górach. To właśnie dzięki niemu wakacje zaczęły mieć zupełnie inne oblicze. Po raz pierwszy zabrał mnie pod namiot i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pokochałam tę formę spędzania wakacji. Było tanio, zwykle w otoczeniu przepięknej przyrody, trochę prymitywnie i to chyba właśnie zaczęło pociągać mnie w tym wszystkim najbardziej. Na co dzień lubię mieć udogodnienia takie jak pralka, zmywarka, komputer itp., ale czasem czuję, że pewne rzeczy mnie ograniczają. Im więcej tego wszystkiego, tym bardziej gdzieś…
-
Dzieci wegetarianie – fanaberia rodziców czy zdrowy styl życia?
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić tematowi związanemu z wegetarianizmem/weganizmem u dzieci. Ja osobiście jestem bardziej „słodyczolubna” niż mięsożerna, ale w moim jadłospisie często zobaczycie kurczaka z warzywami, zupy robione na mięsku czy też ulubione danie moje męża, czyli żeberka w miodzie w sosie barbecue. W swoim otoczeniu bliskich koleżanek, mam jednak świeżo upieczoną mamusię mamusię 4-miesięcznego chłopczyka, która jest weganką. Pomału zbliża się ten moment, kiedy to czeka ją wprowadzenie pokarmów stałych do diety malucha. Nie wiem, czy aż tak dużo zmieniło się odkąd moje dzieci były niemowlętami ( czyli w zeszłym roku…), ale dowiedziałam się od niej, że podobno zmieniły się zasady żywienia i nie trzeba już zaczynać rozszerzania…
-
O pewnej małej rybce, czyli złap mnie jeśli potrafisz!
Nie wiem, czy to prawda, ale podobno człowiek jest jedynym ssakiem, który ucieka od matki. Pozostałe trzymają się jej kurczowo, póki nie będą na tyle samodzielne, by bezpiecznie oddalić się od swojego opiekuna. Jakakolwiek by nie była ta prawda, fakt pozostaje faktem, że w pewnym momencie dziecko wchodzi w taką fazę swojego rozwoju, że sprawia mu ogromną radość, gdy nam ucieka a my je gonimy. Nie wiem jak to się dzieje, ale nagle, te nóżki, które to dopiero niedawno nauczyły się chodzić, dostają jakiejś magicznej mocy i niczym Forrest Gump biegną tak szybko, że nim się obejrzysz, są już hen hen daleko. Fenomenem staje się to, że ten sprytny maluch,…
-
Ależ proszę pani ja te dzieci adoptowałam! – czyli o tym jak nas widzą inni
Taki obrazek: przychodzę po dziewczyny do żłobka i zwykle najpierw dzwonię po jedną z nich, gdyż chcę żeby choć minutkę każda miała mnie na dla siebie. Najpierw przytulenie, potem całusek, ubieramy się i dopiero dzwonię po drugą. Powtarzam rytuał i każda jest zadowolona. Bywają jednak takie dni, że obie naraz chcą „na rączki”. Jak postawię jedną- ryczy druga. I co wtedy? No cóż, niczym Superman, czy też inny osiłek, biorę obydwie i przez chwilę przytulam. Długo nie wytrzymuję, więc za chwilę siadam i każda dostaje swoje kolano i przytulanie jest kontynuowane. Któregoś dnia, kiedy taki obrazek miał miejsce, jedna z pracownic żłobka skomentowała moje zachowanie mówiąc „No, jak się chciało…














