Dziecko
-
O bakteriach,czyli jak nauczyliśmy dziewczynki myć rączki
„Nie!”, słyszymy setny dziś już raz. „Nie będę myć rączek, nie będę się ubierać, nie będę bo akurat nie chcę, nie będę bo widzę, że się denerwujesz mamusiu i to mnie cieszy, nie będę i już!” Każdy rodzic chyba zna takie sytuacje, kiedy to brak już sił i argumentów, żeby nakłonić dziecko do zrobienia czegoś na czym nam zależy. Dziś zdradzę Wam naszą metodę nauczenia dziewczynek mycia rączek bez bólu i krzyku. W swoim wychowaniu wyznajemy zasadę taką, że traktujemy dziecko jak małego, rozumnego człowieczka, nie zaś ograniczoną istotkę, która to nie jest w stanie pojąć co się dookoła dzieje. To czego nie wie, staramy się nauczyć w możliwie jak…
-
Nowy etap w życiu, czyli jak uwolniliśmy J. z łóżeczka
Kiedy urodziła się J. mieliśmy do wyboru albo kupić drugie niemowlęce łóżeczko, albo kupić już normalne łóżko, które posłuży kilka następnych lat. Wybraliśmy drugą opcję. Ponieważ E. już sprawnie wtedy się przemieszczała, zrobiliśmy test „otwartego” łóżeczka, czyli samodzielne wchodzenie i wychodzenie z niego. Test zdany na medal, więc szybka decyzja kupujemy „dorosłe” łóżeczko. Wyglądała w nim jak okruszek, więc wszystkie babcie i ciocie z trwogą patrzyły jak taki maluch leżał sobie bez żadnych zabezpieczeń. Moje żarty, że przecież daleko nie poleci jak spadnie jeszcze pogarszały sytuację. Kiedy my spokojnie przyglądaliśmy się jak E. usiłuje wdrapać się na swoje nowe łóżeczko a potem schodzić tyłem tak jak ja nauczyliśmy, inni ludzie…
-
O Sylwii, czyli dlaczego adopcja ma sens
Kiedy miałam 8 lat przeprowadziliśmy się do nowego miejsca. Była to stara kamienica, dziś już troszkę wymarła, ale wtedy jeszcze tętniąca życiem. Jej mieszkańcy przedstawiali typowy przekrój pokoleniowy – od dzieciaków w wózkach do prawie 100-letniego pana Antoniego, który siedział na podwórku na swoim krzesełeczku i bacznie przyglądał się, co dzieje się wokół niego. Jednym z naszych sąsiadów w klatce, było małżeństwo z córką zajmujące mieszkanie na parterze, jedna izba z kuchnią i łazienka do podziału. Sylwia, bo tak miała na imię dziewczynka, miała wtedy kilka miesięcy. Urodziła się zdrowa, bez żadnych komplikacji. Miała niestety to nieszczęście, że jej rodzice byli alkoholikami. Do dziś pamiętam jak wystawiali wózek z małą…
-
O bułeczce i innych dobrych nawykach
” Mamusiu, dlaczego tak szarpiesz bułeczkę?”, wyrwana z zamyślenia patrzę w miseczkę z Leczo i E., która do mnie podeszła. ” Yyyyy, bo moczę sobie w sosiku. O tak” ~ „Ale nie tak się je bułeczkę, trzeba trzymać za skórkę i ładnie gryźć” Oto moje 2.8 letnie dziecko robi mi wykład i demonstruje na bułce jak ja dorosły człowiek powinnam ją trzymać. Normalnie nie wierzę. Zawstydzona kładę bułeczkę na talerzyku i przełykam w milczeniu. Ze strachem biorę kolejny kęs i słyszę ” No. Teraz dobrze. Tak trzeba jeść” Tym samym moja mała mądrala uczy mnie ważnej rzeczy w życiu. Jeżeli czegokolwiek uczysz swoje dziecko, czyń tak samo. Jaką dziecko ma…
-
O pierwszym spotkaniu sióstr i pierwszej nocy w 4
Jak już wcześniej wspominałam, przy łóżeczku E. stało zdjęcie jej siostrzyczki. Przez kilka dni, gdy budziła się, jak zwykle kontemplowała wszystkie zdjęcia znajdujące się w zasięgu wzroku. Zapytana ” Gdzie jest twoja siostrzyczka?” z przekonaniem wyciągała paluszka w kierunku kartki A4 z wydrukiem. Nie mogliśmy doczekać się ich pierwszego spotkania. Jak zareagują? Czy poczują to w sobie, że są siostrami? Dzień, w którym wreszcie mogliśmy zabrać J. do domu, był bardzo wyczerpujący. Mąż musiał pilnie wyjechać i zostawił nas z moimi rodzicami a ja cały dzień spędziłam w Domu Małego Dziecka walcząc o możliwość zabrania naszego dziecka do domu. Czasem mam wrażenie, że mieli już dojść mojej nieustępliwości i udało…