-
Bo dzieci adoptowane są jak cyklopy bez ręki i nogi
Pewnie zastanawiacie się skąd ten dziwny tytuł dzisiejszego posta. A więc inspiracją do niego były rozważania jakie kiedyś snułyśmy z towarzyszką moich filozoficznych rozmyślań Lady Makbet na temat wyglądu dzieci oraz rozmowa z pewną mamą adopcyjną. No, ale od początku 🙂 „Ojej, jakie fajne te wasze dzieci. No popatrz, a przecież są adoptowane”, usłyszałam kiedyś od jednej z hmm życzliwych (?) mi osób. Hello? A w zasadzie to czego ta pani oczekiwała? Że dzieci adoptowane wyglądają tak jak napisałam w tytule? Że mają jedno oko, albo jak lis z wierszyka nie mają ręki czy nogi? ( swoją drogą to do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ten…
-
Pusty Dom
7.00 – Pobudka. Litości!, myślę sobie, kątem oka patrząc, czy to mój budzik dzwoni, czy męża. Niestety. Puste miejsce na łóżku po jego stronie wskazuje, że czas wstawać. Dziewczyny jeszcze śpią więc cichutko wymykam się na dół, by w spokoju zacząć się szykować. 7.15 – „Mama!”, słyszę z góry. Obudziła się młodsza. Czekam więc jak zejdzie na dół i idziemy ubierać się i myć ząbki. 7.20 – wstaje starsza. Nie wiem jak one to robią, ale chyba czują, że ja już wstałam. Obojętne, czy są w swoim pokoju, czy leżą obok to śpią dotąd, dokąd śpię ja. 7.30 – Dziewczyny już gotowe. Ząbki umyte, buzia też. Jeszcze tylko zostaje czesanie,…
-
Siostrzane smutki
Dziś pierwszy dzień żłobka dla młodszej z moich dziewczynek. Pomimo tego, że starsza została ze mną w domu ze względu na trwającą jeszcze przerwę w przedszkolu, postanowiłam mimo wszystko wysłać J. na zajęcia celem powakacyjnej adaptacji. Dzisiejszy wpis będzie krótki. Chciałam tylko podzielić się z Wami taką obserwacją. Nie raz pisałam, że dziewczyny potrafią się kłócić o zabawkę i wyrywać ją sobie. Bywało, że szczypały się i gryzły. Raz nawet młodsza, ten wydawałoby się z wyglądu aniołek, wyrwała E. włosy. Gdy odwiozłyśmy z E. młodszą córkę do żłobka, zrobiłyśmy zakupy i wróciłyśmy do domu. Pogoda dziś nas nie rozpieszcza. Po cudownym, gorącym i pełnym słońca dniu, przyszły chmury i wiatr.…
-
Dzień adaptacyjny w przedszkolu- wielkie odliczanie rozpoczęte!
No i mamy za sobą pierwszy dzień w przedszkolu. Tym razem jeszcze z mamą, tatą i siostrą, ale to już poważny krok ku dorosłości 🙂 Musieliśmy nieco zmodyfikować plan całego dnia z uwagi na to, że dziewczynki zwykle kończą drzemkę o godzinie, o której miało się rozpocząć spotkanie w przedszkolu. ~Wiesz E. że jesteś już przedszkolaczkiem?, powiedziałam do starszej córki zapinając ją w foteliku samochodowym. ~Nie jestem żadnym przedszkolaczkiem!, wykrzyknęła zdenerwowana. ~Jesteś kochanie. Idziesz do przedszkola, więc jesteś przedszkolaczkiem. ~Nie!, zaczęła płakać E. i łzy spłynęły jej po twarzy. ~No dobrze, nie jesteś, ustąpiłam tym razem nie chcąc jej denerwować. Kim więc jesteś?, kontynuowałam rozmowę. ~ Jestem księżniczką, zachlipała moja…
-
Rok bez mamy i taty – podsumowanie.
Na chwilkę odbiegnę od tematyki wakacyjnej, ze względu na ważny dzień zbliżający się w życiu naszej starszej córki. W przyszłym tygodniu czekają ją pierwsze zajęcia adaptacyjne w przedszkolu 🙂 Dziś chciałabym się pokusić o podsumowanie ostatniego roku, roku w którym po raz pierwszy dzieciaki zostały pod opieką inną niż dziadkowie, czy mama i tata. Kiedy na świat przyszła E., plan był taki, by w miarę możliwości przez 2 lata maluszek był pod naszą opieką (rok z mężem i ze mną a drugi rok już tylko ze mną). Wraz z pojawieniem się na świecie J., wiedziałam, że zostanę sama z dwójką dzieci. Jak wiecie tamten rok był dla nas wszystkich ciężki,…