-
Adopcja dziecka starszego. Początki.
Kiedy poznałam Martę byłyśmy po dwóch różnych stronach – ja, mama adopcyjna zaproszona, by opowiedzieć o naszym rodzicielstwie, ona dopiero w trakcie procedury. I choć wtedy macierzyństwo zapewne wydawało jej się jeszcze abstrakcją, dziś już obie możemy cieszyć się radością z posiadania rodziny. Marta, na początku opowiedz jak zareagowaliście na propozycję adopcji starszego rodzeństwa. Oczekiwaliście przecież na jedno dziecko i to dużo młodsze. Czy decyzja o nawiązaniu kontaktu była dla was łatwa? Nasza reakcja na propozycję adopcji była jak najbardziej zaskakująca, tym bardziej, że jak wspomniałaś oczekiwaliśmy jednego dziecka, chłopca do lat trzech – tak był złożony przez nas wniosek do ośrodka. Nie braliśmy w ogóle pod uwagę, że los…
-
Adopcja dziecka starszego. Tego się nie zapomina.
Opowiem wam pewną historię, która przydarzyła mi się kiedy byłam około 5-letnim przedszkolakiem. Budynek naszego przedszkola był dość spory, przynależał też do niego duży ogród. Na końcu tego ogrodu znajdowała się górka, tak, że gdy dzieciaki z niej zbiegły, znajdowały się tuż przy ogrodzeniu i z innych części terenu nie było ich widać. Pewnego razu bawiłam się z koleżankami właśnie w tym miejscu kiedy to zachciało nam się do ubikacji. Chciałam pójść do sali, ale moja koleżanka, której imienia nie jestem sobie w stanie przypomnieć, wpadła na wspaniały pomysł – po co iść do sali skoro możemy szybko zrobić siusiu tam na końcu górki. Przecież nikt nas nie zobaczy. Początkowo…
-
A gdy bocian nie przyleci, czyli skąd się w brzuchu biorą dzieci.
Kiedyś mówiono dzieciom, że przynosi je bocian, zostały znalezione w kapuście lub rodziły się z brzucha, choć nie wiadomo skąd właściwie tam się znalazły. Pamiętam, że kiedy ja byłam mała wydawało mi się, że po prostu mama zachodzi w ciążę i już. Nie miałam pojęcia oczywiście o roli mężczyzny w całym tym procesie. Uważałam chyba, że kiedy przychodzi odpowiedni moment (cokolwiek ten odpowiedni moment znaczy) to tak się dzieje i już. Wspominałam wam już dawno temu, że bardzo chciałam mieć rodzeństwo. Z uwagą więc przyglądałam się brzuchowi mojej mamy, czy rośnie, czy nie. I choć bardzo chciałam, niestety nie rósł. Za to pewnego dnia, odwiedziła mnie koleżanka z przedszkola mieszkająca…
-
Odrzucona propozycja dziecka część 2. Trudne wybory.
Ania i jej mąż dostali propozycję adopcji rodzeństwa – niemowlęcia i kilkulatki. Choć są ludźmi młodymi, nie przeraziła ich wizja czteroosobowej rodziny, którą mieliby się stać w zasadzie z dnia na dzień. I choć obawiali się tego pierwszego kontaktu z kilkuletnią dziewczynką, postanowili dać dzieciom i sobie szansę. Wszystko wydawałoby się szło jak po maśle. A jednak coś nie zagrało. Przeczytajcie proszę rozmowę z niedoszłą mamą adopcyjną dwóch dziewczynek, która opowie wam o tym co przeżywała i dlaczego nie podjęła się ich wychowania. Pamiętajmy, że decyzja o adopcji dziecka jest decyzją na całe życie. Nie może być podjęta wbrew naszej woli, wbrew odczuciom czy ze względu na naciski ośrodka i…
-
Adopcyjne dylematy. Odrzucona propozycja dziecka.
Zanim zostaniemy szczęśliwymi rodzicami naszego dziecka, musimy przejść przez długi proces – od decyzji o adopcji do tego najważniejszego momentu, czyli akceptacji konkretnej propozycji. Wiele razy rozmawialiśmy już na blogu o właściwej motywacji, czy testach i szkoleniu. Dziś chciałabym nawiązać właśnie do tego ostatniego etapu oczekiwania, czyli propozycji dziecka. Uzyskując kwalifikację, większość par oddycha z ulgą. Oto właśnie kończy się pierwszy etap: złożyliśmy papiery, odbyliśmy kurs, może nawet nawiązaliśmy nowe przyjaźnie. Pozostaje teraz czekać na telefon z ośrodka i szczęśliwe zakończenie. Może was to zdziwić, ale spora część telefonów, które miały być TYMI telefonami, niestety okazuje się być nietrafioną propozycją dziecka. Ośrodek może być przekonany, że to właśnie my stworzymy…