Więcej

  • Dziecko,  Więcej

    O bakteriach,czyli jak nauczyliśmy dziewczynki myć rączki

    „Nie!”, słyszymy setny dziś już raz. „Nie będę myć rączek, nie będę się ubierać, nie będę bo akurat nie chcę, nie będę bo widzę, że się denerwujesz mamusiu i to mnie cieszy, nie będę i już!” Każdy rodzic chyba zna takie sytuacje, kiedy to brak już sił i argumentów, żeby nakłonić dziecko do zrobienia czegoś na czym nam zależy. Dziś zdradzę Wam naszą metodę nauczenia dziewczynek mycia rączek bez bólu i krzyku. W swoim wychowaniu wyznajemy zasadę taką, że traktujemy dziecko jak małego, rozumnego człowieczka, nie zaś ograniczoną istotkę, która to nie jest w stanie pojąć co się dookoła dzieje. To czego nie wie, staramy się nauczyć w możliwie jak…

  • Więcej

    Pieski małe dwa, czyli muzyka wokół nas

    Dziś napiszę Wam, jaką niesamowitą rolę odegrała i odgrywa w naszym domu muzyka. Zanim dziecko pojawiło się w naszym domu, dostawaliśmy oczywiście tysiące dobrych i „dobrych” rad. Między innymi, żeby dziecku od malutkiego puszczać muzykę poważną. Wszystko fajnie tylko, że … nasza E. wcale nie chciała jej słuchać. Były u niej różne reakcje, od wiercenia się i wykrzywiania twarzy do zanoszenia się płaczem. Zrezygnowaliśmy więc bardzo szybko z Beethovena i udaliśmy się na poszukiwania nowych muzycznych inspiracji, tym razem typowo dla dzieci. Udając się tym tropem, trafiliśmy na Radio Zet Kids, które do upadłego powtarza codziennie te same piosenki. No, ale że dzieci lubią to co powtarzalne, stare przeboje Fasolek,…

  • Dziecko,  Więcej

    Nowy etap w życiu, czyli jak uwolniliśmy J. z łóżeczka

    Kiedy urodziła się J. mieliśmy do wyboru albo kupić drugie niemowlęce łóżeczko, albo kupić już normalne łóżko, które posłuży kilka następnych lat. Wybraliśmy drugą opcję. Ponieważ E. już sprawnie wtedy się przemieszczała, zrobiliśmy test „otwartego” łóżeczka, czyli samodzielne wchodzenie i wychodzenie z niego. Test zdany na medal, więc szybka decyzja kupujemy „dorosłe” łóżeczko. Wyglądała w nim jak okruszek, więc wszystkie babcie i ciocie z trwogą patrzyły jak taki maluch leżał sobie bez żadnych zabezpieczeń. Moje żarty, że przecież daleko nie poleci jak spadnie jeszcze pogarszały sytuację. Kiedy my spokojnie przyglądaliśmy się jak E. usiłuje wdrapać się na swoje nowe łóżeczko a potem schodzić tyłem tak jak ja nauczyliśmy, inni ludzie…

  • Adopcja,  Dziecko,  Więcej

    O Sylwii, czyli dlaczego adopcja ma sens

    Kiedy miałam 8 lat przeprowadziliśmy się do nowego miejsca. Była to stara kamienica, dziś już troszkę wymarła, ale wtedy jeszcze tętniąca życiem. Jej mieszkańcy przedstawiali typowy przekrój pokoleniowy – od dzieciaków w wózkach do prawie 100-letniego pana Antoniego, który siedział na podwórku na swoim krzesełeczku i bacznie przyglądał się, co dzieje się wokół niego. Jednym z naszych sąsiadów w klatce, było małżeństwo z córką zajmujące mieszkanie na parterze, jedna izba z kuchnią i łazienka do podziału. Sylwia, bo tak miała na imię dziewczynka, miała wtedy kilka miesięcy. Urodziła się zdrowa, bez żadnych komplikacji. Miała niestety to nieszczęście, że jej rodzice  byli alkoholikami. Do dziś pamiętam jak wystawiali wózek z małą…

  • Więcej

    Kubeczek

    Staraliśmy się jak najwcześniej wykorzystać moment kiedy to dziecko interesuje się nowościami i nie buntuje 🙂 Ten post poświęcony jest piciu z kubeczka. Kiedy nie miałam jeszcze dzieci, moja koleżanka dentystka przestrzegała mnie przed podawaniem dzieciom słodkich napojów. Co gorsza, gdy widzę dzieci ponad 2 letnie pijące nadal z niemowlęcej butelki ze smoczkiem to łapię się za głowę. Z doświadczenia wiem, że dziecko 1.5 roczne jest w stanie utrzymać samemu zwykły plastikowy kubeczek. Z kubeczka niekapka takiego z dzióbkiem, korzystaliśmy tylko na początku, jak dziewczynki miały 4 mies. Wtedy też zaczęliśmy rozszerzać im dietę i zaczęły jeść normalne pokarmy.  Wiadomo, że na początku trzeba kubeczek podtrzymywać, ale dziewczynki bardzo szybko…