-
O tym, że lecą bociany, czyli ciąża zwykła i słoniowa.
W zeszłym roku pisałam wam, że oczekiwanie na dziecko było dla mnie najtrudniejsze wiosną. Wtedy to, niczym spod ziemi, wychodziło na ulice tysiące kobiet w ciąży lub z wózkami. Nie wiem, czy faktycznie tak było, czy to może moja bujna wyobraźnia widziała je wszędzie, ale fakt pozostawał. Kolejna wiosna i kolejny smutek w sercu. Dziecka jak nie było tak nie było. Patrząc na ten piękny świat, zarezerwowany tylko dla wybranych, czułam, że już nie daję rady. Jednak od czasu decyzji o adopcji wszystko się zmieniło. Nagle ja też byłam w ciąży. Hurra! Wprawdzie ciąży co najmniej słoniowej, bo przygotowana byłam na te mniej więcej 2 lata czekania, ale co tam.…
-
Mała duża kobietka.
Misia od rana miała focha jak my to nazywamy. Wszystko jej przeszkadzało. A to, że nie ten ręczniczek dostała do wytarcia buzi, a to, że za późno podałam jej koszulkę do założenia, a to, że nie domyśliłam się, o co jej chodzi, gdy obrażona słodko tupnęła nóżką. Dziewczynki stoją w przedpokoju i żegnają się z dziadkami. Zwykle wygląda to tak, że rzucają się im na szyję i ściskają, pytając kiedy zobaczą się następnym razem. Elsa już dawno dała im całuska, a zmarszczona Misia szukała czegoś w kieszeni kurtki. Po chwili wyjęła z niej jedną z pomadek, które kupiłam dziewczynkom na zimę, i posmarowała usta. Kiedy babcia klęknęła przed nią i zapytała,…
-
Wiosna puka do drzwi :)
Jako że dzionek dziś cudny, wybrałam się w przerwie na mały spacer w poszukiwaniu Pani Wiosny. Nie spotkałam jej, ale za to znalazłam prezenty, jakie zostawiła dla mnie przed domem :)) Dziękuję Ci Wiosenko:* Jestem pełna nadziei, że wkrótce się spotkamy. Zapukaj w me okienko, a ja otworzę i z zamkniętymi oczami będę chłonąć ciepły wietrzyk i pierwsze ciepłe promyki słońca.
-
Rekrutacja do przedszkola, czyli here we go again.
Kiedy pierwszy raz poszliśmy zobaczyć jak wygląda żłobek i dowiedzieć się jakie dokumenty należy złożyć, nie byłam w stanie wyobrazić sobie siebie, przywożącej moje dzieci codziennie rano do tej placówki. Oznaczało to przecież nieuchronny powrót do pracy i zostawienie ich tam gdzieś z obcymi ludźmi na kilka godzin. Dziecko, dla którego świat kończył się na naszej rodzinie, musiało zmierzyć się z rzeczywistością, w której nie ma nas. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by przygotować dziewczynki w kierunku samodzielności, ale na pewno była to ogromna zmiana nie tylko dla nich, dla nas również. Nowa organizacja dnia, nowe wyzwania. Okres niemowlęcy minął tak szybko jak gdyby wskazówki zegara zostały wprawione w…
-
Maja tu i tam.
Z okazji Walentynek zabraliśmy dziewczynki do kina. Ogólnie repertuar dla tak małych dzieci jest dość ubogi, ale był to czas, kiedy to na dużych ekranach pojawiła się kolejna część współczesnej Pszczółki Mai. Jak możecie się domyślać (zwłaszcza po ostatnim nostalgicznym poście) wychowałam się na starej wersji przygód o tym dzielnym, choć nieco krnąbrnym owadzie. Nikt nie jest też w stanie zastąpić śp. Zbigniewa Wodeckiego w wykonaniu piosenki do tego filmu. I choć jak wspominałam w którymś z komentarzy na blogu, dla mnie słowa brzmiały „Maja gruba tu i tam, świat swój pokazując nam” i za nic nie dałam się przekonać, że jest inaczej, Maja i pan Wodecki to nieodłączny i…