-
Papugarnia Carmen
Chyba pani pierwszy raz u nas?, usłyszałam, gdy kupowaliśmy bilety do Papugarni Carmen w Warszawie. Zdziwiona odpowiedziałam: No, tak, a czemu pan pyta? Dlatego, że mam długie włosy a papugi je wyrywają? Nie wiem skąd przyszła mi do głowy taka beznadziejna odpowiedź, ale pan okazał się mieć spore poczucie humoru i z poważną miną zakomunikował, że Tak, włosy to swoją drogą wyrywają, a te kolczyki i wisiorek to w sam raz do ich kolekcji. Z prędkością światła wyjęłam z uszu swoje ulubione długie kolczyki i pozbyłam się z szyi rzemyczka z małą muszelką. Jak się po chwili okazało, nie tylko ja błysnęłam swoją inteligencją. Usłyszałam bowiem, jak mój szanowny małżonek kupuje bilety: Jeden…
-
Kto ma owce ten ma co chce!
Kiedy rozpoczęłam pracę w szkole, na półkach pojawiły się pierwsze produkty firmy NICI. Upatrzyłam więc sobie śliczny kubeczek z owieczkami i postanowiłam, że kupię go za pierwszą swoją pensję. Tak też się stało. Kubeczek mam do tej pory, i choć widać, że jest już nadgryziony zębem i to nie tylko czasu, moja miłość do owieczek trwa do dziś. Mój mąż również przejął ode mnie to uczucie, więc owieczki towarzyszą nam od samego początku naszego związku. Jeździły z nami zawsze na każde wakacje, wspinały się na szczyty gór, pocieszały, gdy wypłakiwałam im się w futerko. Owca w Szwajcarii 🙂 Kiedy E. skończyła 3 miesiące, dostała od moich rodziców swoją własną owieczkę.…
-
W Krainie Lodu, czyli wygrana na loterii i Disney on Ice
Kiedy byłam chyba w drugiej klasie szkoły podstawowej, rodzice grali w totolotka, więc i ja czasem skreślałam swoje numery (nie było wtedy jeszcze czegoś takiego jak „na chybił trafił”) Zwykle oczywiście nic nie wygrywałam, ale … pewnego dnia bingo! Miałam trafione 4 z 5 cyferek! (To chyba nazywał się wtedy Mały Totolotek) Niestety okazało się, że takich jak ja było wielu i fortuny nie zbiliśmy, ale wygrana to wygrana. Z tym, że wiecie co? Nie mam pojęcia co się z nią stało. Oczywiście moja mama do tej pory twierdzi, że nie wie na co wydali te pieniądze, ale kto by jej tam wierzył 😉 Tak czy siak, moja dobra passa…
-
Rodzicielstwo z przymrużeniem oka, czyli czego nie widzą nasi goście.
Czasem kiedy wpadają do nas goście, zwłaszcza ci, którzy sami nie mają dzieci, słyszę komentarze typu „Ojej, jakie one są grzeczne”, „Ale się pięknie bawią” itd. Tia… Tylko spróbuj pobyć u nas 24h. Zobaczysz choćby jak wygląda podłoga po zjedzeniu kolacji, pokój przez który przeszedł zabawkowy huragan, łazienka po potopie wieczornego szaleństwa w wodzie i głośny płacz zmęczonego dziecka, które samo nie wie czego chce. Ponieważ dziś piątek a przed nami weekend, przygotowałam dla was galerię zdjęć pt. Czego nie widzą nasi goście. Ciekawa jestem z którymi sytuacjami wy się utożsamiacie 🙂 1. Radosne oczekiwanie na dziecko 🙂 2. Kiedy próbujesz znaleźć chwilę dla siebie. 3. Kiedy próbujesz popracować, kiedy…
-
Dziecko bezpieczne w domu
Ding-dong. Proszę!, słyszymy. Naciskam więc klamkę i białe drzwi otwierają się. Zostawiamy kurtki w szafie i przechodzimy dalej. Długi przedpokój prowadzi do dużego pokoju. Pomieszczenie zaskakuje mnie. Ściany pomalowane na biało, kanapa przykryta starym, brązowym kocem a na podłodze dywan w kwiaty. Po chwili moją uwagę przyciąga chyba nowa meblościanka. Ale coś mi w niej nie pasuje. Podchodzę bliżej. Wszystkie uchwyty zostały wyjęte, zostały po nich tylko małe otworki. Za szybą porozrzucane maskotki, kilka książek i zabawek. Zostajemy zaproszeni do stołu. Próbując usiąść na krześle napotykam na niespodziankę. Związane plastikowymi opaskami zaciskowymi, używanymi przez niektórych do przywiązywania kołpaków, uniemożliwiają swobodne ich rozstawienie. Siadamy więc blisko siebie i każde z nas próbuje znaleźć…