-
Jeśli nie chcesz swojej zguby, nie bierz dziecka na zakupy.
Dawno dawno temu, kiedy jeszcze nie miałam dzieci, ani nawet nie zanosiło się na to, widziałam taką oto reklamę: tata z dzieckiem w supermarkecie, dziecko próbuje wymusić kupno słodyczy, ojciec oczywiście odmawia, a wtedy dziecko rzuca się na podłogę i krzyczy, że chce cukierki. Do tego zaczyna biegać i zrzucać produkty z półek. Skonsternowany sytuacją ojciec nie wie za bardzo co zrobić, inni ludzie zatrzymują się i przyglądają całej sytuacji. Na koniec pojawia się napis „Use condoms” („Używaj prezerwatyw”) zachęcający do zakupu pewnego produktu. I choć to tylko reklama, to wbiła się w moją pamięć dość głęboko, a wizja takich scen z udziałem moich własnych dzieci stała się realna, gdy zostałam mamą.…
-
Ich pierwszy raz. Film „Pierwsza Gwiazdka”
Z okazji Mikołajek zabraliśmy dziewczyny do kina. Już wiele razy przechodziliśmy obok i za każdym razem E. mówiła, że chciałaby iść, więc zdecydowaliśmy, że nadszedł wreszcie ten moment, w którym obie są gotowe do skupienia się 1.5h przed dużym ekranem. Nie ma zbyt wielu filmów dla tak małych dzieci, ale propozycja od Sony Studio wydała się dla nich odpowiednia. „Pierwsza gwiazdka” to ciepły i sympatyczny film, opowiadający historię narodzin Jezusa z perspektywy zwierząt. Pomimo tego że w filmie nie znajdziecie wszystkich szczegółów dotyczących życia Maryi i Józefa, to z powodzeniem może on stanowić bazę do rozwinięcia tematu. Twórcy filmu postanowili przypomnieć nam, że to właśnie zwierzęta odegrały bardzo ważną rolę…
-
Mała patriotka.
Sobotni poranek. Obie dziewczynki zgodnie zadecydowały, że będą budować zamek z klocków (o dziwo razem, bo zwykle każda tworzy coś według swojego pomysłu) Mąż szykował śniadanie, a ja w tym czasie zajęłam się poranną toaletą. Gdy wyszłam z łazienki, rozpromieniona E. przybiega i ciągnie mnie za rękaw. ~ Mama, mama, zobacz jaki zamek zbudowałyśmy. Byłam pod wrażeniem. Budowla prezentowała się naprawdę okazale, a tym bardziej byłam z nich dumna, że obyło się bez ofiar 😉 Nie wyrywały sobie klocków, nie kłóciły się. ~A widziałaś wieżę?, docieka E. ~Tak widziałam, oczywiście. Wieża była tak duża, że myślałam, że się zaraz zawali, ale tak naprawdę to nie jej rozmiar był najważniejszy. Nie…
-
Jesteśmy rodzinką, czyli wiara, nadzieja i miłość.
Zostałam mamą w zasadzie z dnia na dzień. Oczywiście oczekiwaliśmy na dziecko już od dobrych kilku miesięcy, ale nie wiadomo było kiedy tak naprawdę powiększy się nasza rodzina. W domu wszystko było przygotowane. Zlikwidowaliśmy naszą sypialnię, przerobiliśmy ją na pokoik dziecięcy, ale tak naprawdę póki dziecko fizycznie się w nim nie znalazło, trudno po tylu latach walki wyobrazić sobie tę chwilę. Łóżeczko zostało zaanektowane przez większość z naszych pluszowych owiec, przymierzały się też do fotelika i huśtawki. Pojęcie „mama” i „tata” było wtedy tak abstrakcyjne, że nawet nie próbowałam sobie tego wyobrażać. Nigdy jednak nie przestawałam wierzyć, że nadejdzie ten moment, kiedy w naszym domu zamieszka jeszcze mały ktoś, choć…
-
Kto ma owce ten ma co chce!
Kiedy rozpoczęłam pracę w szkole, na półkach pojawiły się pierwsze produkty firmy NICI. Upatrzyłam więc sobie śliczny kubeczek z owieczkami i postanowiłam, że kupię go za pierwszą swoją pensję. Tak też się stało. Kubeczek mam do tej pory, i choć widać, że jest już nadgryziony zębem i to nie tylko czasu, moja miłość do owieczek trwa do dziś. Mój mąż również przejął ode mnie to uczucie, więc owieczki towarzyszą nam od samego początku naszego związku. Jeździły z nami zawsze na każde wakacje, wspinały się na szczyty gór, pocieszały, gdy wypłakiwałam im się w futerko. Owca w Szwajcarii 🙂 Kiedy E. skończyła 3 miesiące, dostała od moich rodziców swoją własną owieczkę.…