Adopcja
-
O pierwszym spotkaniu sióstr i pierwszej nocy w 4
Jak już wcześniej wspominałam, przy łóżeczku E. stało zdjęcie jej siostrzyczki. Przez kilka dni, gdy budziła się, jak zwykle kontemplowała wszystkie zdjęcia znajdujące się w zasięgu wzroku. Zapytana ” Gdzie jest twoja siostrzyczka?” z przekonaniem wyciągała paluszka w kierunku kartki A4 z wydrukiem. Nie mogliśmy doczekać się ich pierwszego spotkania. Jak zareagują? Czy poczują to w sobie, że są siostrami? Dzień, w którym wreszcie mogliśmy zabrać J. do domu, był bardzo wyczerpujący. Mąż musiał pilnie wyjechać i zostawił nas z moimi rodzicami a ja cały dzień spędziłam w Domu Małego Dziecka walcząc o możliwość zabrania naszego dziecka do domu. Czasem mam wrażenie, że mieli już dojść mojej nieustępliwości i udało…
-
O tym dlaczego wiosną jest tak ciężko bez dziecka
Kiedy przez wiele lat bezskutecznie staraliśmy się o dziecko, były takie okresy, w których czekało się trudniej niż przez resztę roku. Jednym z nich była wiosna. Zimą każdy gdzieś zaszywa się w swoim domu, niczym niedźwiedź zapada w jakiś taki sen czekając jak świat obudzi się znów do życia. Wiosną chciałoby się tyle zrobić, wstępują w nas nowe siły, ale dziecka nadal brak. Nie ważne, czy akurat leczyliśmy się, czy czekaliśmy już na adopcję, serce bolało nas bardziej, kiedy zrobiło się ciepło i na ulicę zaczęły wychodzić rodziny z dziećmi. Roześmiane buźki na placu zabaw, rozgadane mamusie omawiające życie swoich pociech w zasadzie wszędzie, gdzie tylko się wybierzemy. Lubiłam chodzić…
-
O zbiegu okoliczności i innych cudach
Przed wyjazdem na wakacje, wybraliśmy się na szybkie zakupy do Auchan. Ponieważ jechaliśmy nie w sezonie, ciężko było znaleźć gdziekolwiek okulary przeciwsłoneczne, które pech chciał się zepsuły. Przypadek sprawił, że wpadłam na pomysł sprawdzenia w supermarkecie. Bingo! Cała półka z okularami i to na przecenie. Zadowolona przymierzam kilka par, kiedy nagle podchodzi do nas znajomy, którego nie widzieliśmy dobre kilka lat. Z jego żoną kiedyś bardzo się przyjaźniłyśmy, ale jakoś nasze drogi się rozeszły. Ona najpierw miała problemy osobiste, potem ja wyjechałam do innego miasta i tak zaczęłyśmy się widywać coraz rzadziej i rzadziej. Potem ona urodziła dziecko a ja ciągle trwałam w walce o ciążę. Żałowałam, że tak się…
-
O pierwszym spotkaniu numer dwa
O istnieniu J. dowiedzieliśmy się niedługo po narodzinach. Niestety nie pozwolono nam jej zobaczyć przed upływem 6 tygodni – istniało oczywiście prawdopodobieństwo, że matka nie zrzeknie się dziecka. Ciężkie to były chwile, wiedzieliśmy, że leży biedna sama, a my nie możemy zabrać jej do domu, ani nawet zobaczyć. Bardzo baliśmy się też, czy przypadkiem matka się nie rozmyśli i J. będzie wychowywała się bez nas, bez siostry. Co dziwne, dyrektorka ośrodka wiele razy odradzała nam przyjęcie tego dziecka podając absurdalne argumenty. Do tej pory nie wiem dlaczego i jaki miała w tym cel. Wydarzenia, które jeszcze potem miały miejsce poddały w wątpliwość to, że dobro dziecka stawia się na pierwszym…
-
O kandydatach na rodziców adopcyjnych i grupach wsparcia.
Idąc na pierwsze spotkanie w ramach szkolenia rodziców adopcyjnych, zastanawialiśmy się jakich ludzi poznamy. Czy będą w naszym wieku? Czy będą mili? Jaką mają przeszłość? Czy też mają za sobą wieloletnie starania, czy też po prostu chcą adoptować dziecko, bo taką wybrali drogę. Te i wiele innych pytań kołatało nam się w głowie. Wchodząc do ośrodka, zobaczyliśmy salkę wypełnioną ludźmi. Część osób zajęła już swoje miejsca, część krzątała się jeszcze robiąc herbatę czy kawę. Na spotkanie każdy miał przynieść albo coś do picia albo do jedzenia, aby atmosfera była przyjazna. Nie czułam jakiegoś wielkiego skrępowania, wszyscy wydawali się bardzo mili i wiedziałam, że jesteśmy tu po to samo. Pierwszy raz…