-
Inwazja.
Czegoś takiego nie pamiętam od czasu gdy jako dziecko byłam z rodzicami w Międzyzdrojach (czyli jakieś 150 lat temu ;)) O co chodzi? O inwazję biedronek, które tamtego lata tłumnie postanowiły odwiedzić to piękne nadmorskie miejsce. Kiedy my przyjechaliśmy na swój turnus, po biedronkach zostały tylko ich trupy, które w ilościach wręcz niewiarygodnych zalegiwały na ulicach, ale ci którzy przeżyli prawdziwy ich atak, muszą to pamiętać do dziś. Jako że pogoda zachęca do prac na zewnątrz, postanowiłam wziąć się za umycie okna w kuchni. Nie było mi dane. Chmara, dosłownie setki biedronek, wręcz obsiadały mnie próbującą ustać na i tak chybotliwej drabinie. Moja mama postanowiła wydać im wojnę i przeganiała…
-
Dzieci z chmur.
– Widziałam cię z góry wiesz?, powiedziała do mnie Elsa na ucho siedząc mi na kolanach. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi. – Z góry? – No wiesz, jak stałam w tej kolejce. – Jakiej kolejce kochanie? – No wiesz, w tej w niebie, co dzieci stały po swoich rodziców, tłumaczy Elsa zdziwiona, że nadal nic nie rozumiem. – Jejku, czemu tak długo musiałyśmy czekać?, dopytuje. Uśmiechnęłam się do niej. – No wiesz, my też tu na dole czekaliśmy z tatusiem. – No tak, tyle dzieci przed nami stało. Od czasu do czasu przypominam dziewczynkom jak się u nas znalazły, ale jak widać niepotrzebnie. Doskonale to pamiętają. To takie małe,…
-
Misia i Elsa tańczą w balecie.
Jakiś czas temu pisałam wam, że moja starsza córka zapałała miłością do baletu. Zresztą obie zawsze kochały tańczyć. Wychowane na radiu, które bez przerwy grało w ich otoczeniu, bujają się w prawo i lewo, gdy tylko słyszą jakieś fajne dźwięki. Kiedy były małe nie cierpiały muzyki klasycznej (te wszystkie rady, żeby puszczać dzieciom Mozarta, tia) natomiast odkąd dostały pod choinkę fortepianik zabawkę, pokochały znane i lubiane przez wielu melodie. Zagrać ci mamusia „Dla Elizy”? pyta Elsa taszcząc do kuchni fortepian. Będzie ci się miło jadło. Nie mogłam odmówić, także jadłam spaghetti w towarzystwie Beethovena. Widząc, że miłość do baletu trwa, postanowiłam dotrzymać obietnicy i zapisać dziewczynki na lekcje. Misia na…
-
O powrotach i codzienności.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Wczoraj rano wróciliśmy z wakacji, co oznacza nic innego jak stosy prania, układanie zabawek i oczywiście pracę i przedszkole. Dziś dziewczynki po raz pierwszy w tym roku szkolnym musiały wstać o określonej porze. Oczywiście kiedy się obudziłam obie już leżały w naszym łóżku, ale żadna z nich budzika nie słyszała. Odsłoniłam więc zasłony i klasnęłam w dłonie mówiąc „Wstajemy dziewczyny, przedszkole czeka!” Najpierw nie wiedziały za bardzo co się dzieje, ale już po chwili maszerowały korytarzem podekscytowane dzisiejszym dniem. Kiedy umyły się i ubrały, chciały już nawet zakładać buty, ale przypomniałam im, że ja nadal jestem w piżamie, więc będą musiały jeszcze chwilę się…
-
Powietrze inny ma smak.
„W przyrodzie odnajdź siebie i bądź jak to drzewo: obsypane kwieciem na wiosnę i rodzące owoce na jesieni. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo”. Ewangelia wg św. Łukasza 6,44 Gdy nadchodzi wiosna, nadmorski wiatr czuć nawet tu, w stolicy. Ma inny zapach, jakby świeższy, łagodniejszy. Wtedy wiadomo, że to już, że za rogiem czekają kwiaty, by rozkwitnąć, ptaki by zacząć śpiewać radośnie, słonko, by wreszcie móc mocniej grzać. Gdy nastaje jesień, to samo powietrze nabiera innego smaku. Mimo, że temperatura nadal jest wysoka, to wiadomo, że lato nieubłaganie kończy się. Chłodne wieczory i zapach opadających liści, zwiastują nadejście kolejnej pory roku. Kocham naszą złotą polską jesień, gdy ciepło przeplata się z…