-
Gdy gasną światła, czyli co się czai w dziecięcym pokoiku.
Czasem lubię wracać w miejsca, które znałam jako dziecko. Z perspektywy dorosłego, wyglądają jednak zupełnie inaczej. Pomijam fakt, że drzewa urosły w parku tak, że nagle wchodzę w zielony gąszcz nie do poznania, ale przede wszystkim nic już nie jest tak dużych rozmiarów jak pamiętam. Nagle górka już nie jest wyższa ode mnie, huśtawka nie jest taka wysoka, a do przystanku autobusowego nie jest tak daleko jak wtedy. Dla małej mnie cały świat wyglądał inaczej. „Nie bój się pieska, jest nie groźny”, nie raz mówimy do naszych dzieci. Być może i niegroźny, ale wyobraźmy sobie zwierzę naszych rozmiarów. Czy słysząc zapewnienia, że nic nam się nie stanie, nie będziemy się…
-
Zabawa w dom.
Jako dziecko bardzo lubiłam bawić się w odgrywanie różnych ról. Bywało, że wynosiłyśmy z koleżanką przed blok stolik kempingowy, krzesła, plastikową zastawę i szykowałyśmy jakiś posiłek. Nie wiem w sumie w co się bawiłyśmy, ale chyba próbowałyśmy naśladować dorosłe życie. Bardzo ucieszyłyśmy się, gdy pewnego dnia wprowadziła się nowa rodzinka – małżeństwo z trójką dzieci, dwóch chłopców i dziewczynka. Było nas więc więcej do zabawy. Wreszcie miałyśmy trzecią do skakania ” w gumę”’ (do tamtej pory wykorzystywałyśmy trzepak do przytrzymania z jednej strony), jazdy na rowerze, czy zabawy w chowanego. Najbardziej jednak byłyśmy zadowolone, że przybyło osób, które mogłyby wcielić się w różne postacie z filmów. Naszym ulubionym była wtedy…
-
Zazdrość.
Jak twierdzą psychologowie, nie ma takiej osoby, która czegoś by nie zazdrościła. Wielu z nas jednak nie przyznaje się do tego uczucia, przed innymi, albo co więcej, przed samym sobą. Przecież zazdrościć komuś to teoretycznie nic fajnego. Kiedyś na zajęciach z pewną panią, dość doświadczoną wiekowo, zajmowałyśmy się właśnie zagadnieniem zazdrości wśród ludzi, szczególnie wśród rodziny i znajomych. Choć mogłoby się to wydawać dziwne, nie zazdroszczą nam tylko obcy, ale właśnie najbliżsi. Jak to możliwe, że ludzie, którzy się kochają, czy choćby tylko lubią, nie mogą znieść tego, że nie mają czegoś, co ma druga osoba? Z moją uczennicą doszłyśmy do konkluzji, że przecież zamiast zazdrościć np. bogactwa, powinniśmy się…
-
Adopcyjna sielanka.
Kiedy zadzwonił telefon z informacją, że czeka na nas nasza córka, nagle świat nabrał innych barw. Jak pamiętacie byliśmy wtedy na wakacjach, środa, w zasadzie pierwszy tydzień z dwóch jakie chcieliśmy spędzić w Toskanii. I choć pani dyrektor ośrodka mówiła, że spokojnie możemy dokończyć urlop, to oczywiście nie chcieliśmy. Z jednej strony można powiedzieć, że tyle czekaliśmy, więc jaką różnicę robi jeden tydzień, ale z drugiej to właśnie to, że tak długo czekaliśmy, sprawiło, że nie chcieliśmy czekać ani minuty dłużej. Kiedy przywieźliśmy Elsę do domu, miała katar, nie mogła spać, a my nie mieliśmy żadnego doświadczenia w opiece nad maluszkiem. Kiedy spała, dzwoniliśmy jednak do znajomych z radosną nowiną,…
-
On i one dwie, czyli o tym jak półtoraroczny kawaler chciał zabrać dziewczyny na przejażdżkę samochodem.
Kilka dni temu odwiedziłyśmy naszą sąsiadkę, która ma półtorarocznego synka. Mały wszedł już w ten etap, kiedy to starsze koleżanki jawią się jako bezwzględna konkurencja w zdobywaniu zabawek, więc często wyrażał swoje głośne niezadowolenie, gdy zapragnął czegoś, co w danej chwili znajdowało się w rączkach Elsy czy Misi. Sytuacja uległa poprawie, gdy wyszliśmy na taras. Ogród miał bowiem dla maluszka większą ilość atrakcji niż oferował dom. Na pierwszy ogień poszedł ślimak, który bardzo go zainteresował swoją twardą skorupką. Obracał go z ciekawością (tzn. maluch ślimaka, nie odwrotnie) pomrukując coś pod noskiem. Po jakimś czasie ślimak już chyba miał dość, bo wyszedł ze swojej muszli i wyraźnie pogroził maluchowi swoimi rogami.…












