-
Z całych sił zatrzymać czas…
Lato. Piękna pogoda. Siedzimy w kuchni i jemy z dziewczynkami śniadanie. Zaraz ubierzemy się i wychodzimy pobawić się na dworze. Patrzę na pięknie zrobiony ogród moich sąsiadów. Pośrodku nowy plac zabaw, który zakupili dla dzieci, basen, trampolina, rowerki, piłki… Na wietrze powiewa chorągiewka, przymocowana do zjeżdżalni i to jest chyba jedyny ruch jaki udaje mi się tam zauważyć. A dzieci? Dzieci siedzą w domu razem z mamą, tata jest w pracy. Przez cały dzień widzę ich może kilka razy, gdy wychodzą na chwilę na taras. Tata wraca z pracy. Jest nadzieja. Widzę go trzymającego coś w rękach, a za nim nieśmiało wyłaniająca się postać dziecka. Nadzieja niknie. Tata siada na…
-
O drugiej szansie
Jakiś czas temu, wprowadziliśmy w naszej rodzinie system motywacyjny dla dziewczynek, polegający na przyznawaniu uśmiechniętych lub smutnych buzi za różne rzeczy. System ten wspaniale sprawdził się przy odpieluchowaniu starszej córki a teraz dołożyliśmy do tabelki kolejne punkty. Tak więc starsza dostaje buźki m.in. za słuchanie mamy i taty, sprzątanie zabawek, ładną zabawę z siostrą lub innymi dziećmi, a młodsza za siusianie na nocniczku i przede wszystkim nieciumkanie się, czyli ssanie paluszka (o tym muszę napisać osobnego posta, bo to dość ciekawe) System naprawdę działa! Codziennie wieczorem robimy podsumowanie dnia i dziewczynki same starają się ocenić siebie. Wczoraj E. była wyjątkowo nieznośna. Na każdą prośbę miała odpowiedź w stylu Zaraz, Bo…
-
Z pamiętnika mojej mamy, czyli o tym jak my dorośli zapominamy, że też byliśmy kiedyś dziećmi.
Autentyczny wpis w pamiętniku W którymś z moich wcześniejszych postów wspominałam, że moja mama pisała dla mnie pamiętnik. Nie było oczywiście wtedy blogów (a szkoda), więc ważne wydarzenia zapisywała na kartkach typowego dla tamtych czasów brulionu. Na początku swojego macierzyństwa zdarzało mi się dość często do niego zaglądać i porównywać jaka ja byłam w wieku mojego dziecka np.czy lubiłam jeść gruszki, czy dobrze spałam, co mówiłam. Było to ciekawe doświadczenie, bo mogłam zobaczyć, jak różnymi sposobami dzieci osiągają ten sam cel np. chodzenie (ja raczkowałam a moja E. od razu stanęła na nogi) Ze względu na natłok zajęć, po narodzinach J. porzuciłam większość mądrych książek z pamiętnikiem na czele. Jednak…
-
Skalny amfiteatr, Zielona Wróżka i szynka gotowana w asfalcie
Dziś kolejny raz wracam do tematyki wakacyjnej i do zdjęć z wyjątkowej wycieczki, do której zrobiliśmy dwa podejścia. Na granicy szwajcarskich kantonów Neuchatel i Vaud powstał naturalny, skalny amfiteatr o gigantycznych rozmiarach Creux du Van: pionowe skalne ściany o wysokości 160 metrów otaczają nieckę o długości czterech i szerokości jednego kilometra. Wyprawę w to miejsce trzeba dobrze zaplanować. Za pierwszym podejściem dotarliśmy tam wracając z zupełnie innego miejsca. Ale Creux du Van nie da się „zaliczyć” po drodze. Wjeżdżając na górę od strony miejscowości Travers, musimy bowiem pokonać kilkanaście stromych zakrętów tzw.serpentyn uważając po drodze na pewne zwierzęta. Tereny te są bowiem ogromnym, naturalnym wypasem dla tysięcy krów, które przemieszczając…
-
Wreszcie byliśmy i my! :)
Do warszawskiego zoo wybieraliśmy się od początku wakacji. I ciągle coś nam przeszkadzało, bo albo pogoda była niesprzyjająca, albo przyjeżdżali jacyś goście, albo po prostu już mieliśmy inne plany. Poprzedni weekend, być może ostatni z tak piękną pogodą, był więc dobrym terminem, by nadrobić tę wycieczkę. Zwykle zaparkowanie samochodu przed zoo w dni takie jak ten, graniczy z cudem. Tak też i było tym razem, więc od razu skierowaliśmy się do miejsca, gdzie zawsze zostawiamy auto, czyli między blokami. Stamtąd wprawdzie trzeba chwilę dojść, wzdłuż zoo, ale nieco dłuższy spacerek przydał nam się po tych kilku deszczowych dniach spędzonych w domu. Bilet do zoo zakupiliśmy przez internet i był to…